poniedziałek, 11 września 2017

Rower, Toscana...

Obok Kamy i Osła jest to trzeci sprzęt w moim "rowerowym garażu". Otrzymałem go od człowieka, który stracił doń serce. Toscana jest już staruszką i z wiekiem zaczęła się nieco sypać. Wymagała zatem pewnego nakładu czasu, pracy i pieniędzy. W przeważającej większości zreperowałem ją sam. Doprowadziłem ją zatem do stanu, gdy można już było na niej jeździć.
Nie na wszystkie naprawy miałem jednak czas, dlatego zawitaliśmy u pana Romana Skuczyńskiego, który uruchomił biegi tylne. Zamontował nowe/stare manetki i wymienił tylną przekładnię. Przy okazji wspomnę, że nie lubię, gdy przy moim sprzęcie grzebią obcy ludzie. Pan Roman jest jednak pasjonatem z wielkim sercem, dlatego oddałem mu rower bez obaw.
Dla poprawienia mego komfortu i bezpieczeństwa zamontowałem oświetlenie, torby przy bagażniku, licznik i uchwyt na telefon, by móc korzystać z nawigacji. O czynnościach typu wymiana linek, regulacja hamulców itp. nie będę się rozpisywał. Dość powiedzieć, że w chwili obecnej Toscana spełnia moje niewygórowane oczekiwania. Czy ma jakieś wady? Oczywiście. Zniszczone siodełko wymusza zastosowanie nakładki żelowej. Jeździ się wygodnie, jednak wizualnie mi się nie podoba. Rower ma też twarde chwyty, co przy dłuższych przejazdach powoduje dyskomfort dłoni. Nad tymi elementami muszę jeszcze popracować.
 
Niestety nie znalazłem nigdzie danych, ani opisów tego sprzętu. Jeśli ktoś z Szanownych Telewidzów, natrafi na takowe, poproszę o kontakt.
Więcej zdjęć na bukfejsie >>
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz