sobota, 23 lutego 2013

Składak Kama...

We wtorek, po dość długim oczekiwaniu dotarła do mnie w końcu paczka, w której znajdował się rower. Oczywiście nie mogło to nastąpić, gdy byłem w domu. Listonosz dotarł, jak byłem akurat w MDK i grałem w softy. Na szczęście wpadł na pomysł, by zadzwonić w tej sprawie do sąsiadów, a oni zgodzili się odebrać przesyłkę. Jak tylko zdjąłem obuwie, to zacząłem ją rozpakowywać.
 
Zbyt wielkie to nie było, ponieważ Kama jest składakiem. Trochę ciężkim, bo waży 14,5 kilograma ale wiadomo... ruski sprzęt lekki być nie może. Wymiary gotowego do jazdy sprzętu to: 980x770x310 mm, co wyczytałem z instrukcji. Niestety nie była ona załączona do roweru lecz udało mnie się takową znaleźć w internecie na jednej z radzieckich stron.
Rower produkowano w dwóch zakładach: PMZ (Permskij Maszinostroitielnyj Zawod Perm RF) i w "Aist" MMVZ (Minskij Motovelosipednyj Zawod Minsk Biełarus). Mój pochodzi z mińskiej fabryki o czym świadczyć może choćby tabliczka z logo. Produkcję rozpoczęto w roku 1977, zatem jesteśmy mniej więcej rówieśnikami. Nie wiem dokładnie, kiedy powstał mój egzemplarz. Być może idzie to wyczytać z nabitego numeru, lecz póki co tego nie rozszyfrowałem.
  
Kama jeździ na dwudziesto calowych kołach, które posiadają oryginalne ogumienie. Wizualnie jest to zaleta, ponieważ takie opony z jasnym paskiem mają swój urok. Od strony praktycznej może to się jednak okazać wadą. Guma wieczna nie jest, kruszeje z czasem. Wszystko jednak wyjdzie w praktyce. Rozmiar jest typowy, zatem z wymianą problemów nie będzie, choć wolałbym zachować jak najdłużej oryginalne. Rower nie posiada oczywiście żadnych przełożeń i tylko jeden, tylny hamulec.
  
Podróż umila wygodne siodło i ergonomicznie ukształtowane rączki kierownicy. Do transportu przystosowany jest solidny bagażnik z mechanizmem sprężynowym. Składanie odbywa się bez udziału narzędzi. Podobnie jak regulacja wysokości siedzenia i zdejmowanie kierownicy. Póki co zrobiłem tylko małą przejażdżkę. Poszliśmy na stację napompować koła, a wróciliśmy jadąc. Widoczność rowerzysty wspomagają cztery odblaski na kołach i po jednym z przodu i tyłu.
  
  
  
Ponadto zamontowałem lampkę tylną, a przednią mam zamiar. Rower wzbogaciłem również o licznik, który zachował mnie się z poprzedniego. Więcej zdjęć zrobię, w plenerze, gdy pogoda będzie bardziej sprzyjająca. Póki co musicie, Szanowni Telewidzowie, zadowolić tymi kilkoma, które przedstawiają niektóre szczegóły...
  
  
Galeria znajduje się tutaj >> 
texte et photo par Raphaël

9 komentarzy: