Podstawowym warunkiem tego, by ryby przeżyły, jest odpowiednia głębokość akwenu. Jeśli wynosi ona ponad metr, to woda nie zamarznie aż do dna. Poniżej wspomnianej głębokości powinna utrzymać temperaturę w granicach +4 stopni. Naszym rybom nie jest ona groźna, ale pozostaje nadal spory problem, jakim jest brak tlenu. Oblodzenie uniemożliwia jakąkolwiek cyrkulację, zatem stworzenia najzwyczajniej się uduszą. Warto temu zapobiec poprzez przygotowanie im przerębla.
Do tego celu, w naszym ogródku, od lat używamy dwóch kawałków styropianu. Pierwszy z nich ma otwór, a drugi służy jako izolujące przykrycie. Na początku oba elementy stabilizujemy coby nie pływały gdzie im się podoba. U nas robimy to bezpośrednio nad najgłębszym miejscem. Gdy taflę skuje lód, takiej potrzeby już nie ma. Zasadniczo system sprawdza się co roku i choć nieraz któraś z ryb odmarza wiosną jako śnięta, to raczej efekt selekcji naturalnej. Jeśli zajdzie potrzeba, lub ktoś ma taką ochotę, to wykorzystując uzyskany przerębel, może dodatkowo dotlenić wodę za pomocą jakiejś pompki.
Jedną z metod zapobiegających kompletnemu zamarzaniu jest wykorzystanie częściowo zanurzonych snopków słomy. Metoda ta zdaje się jednak skuteczna jedynie przy niezbyt dużych, ni długotrwałych mrozach. Tak czy inaczej jest jednak lepsza niż wykuwanie przerębli na już zamarzniętym akwenie. Rozwiązania siłowe, na przykład z użyciem siekiery, czy innego narzędzia, nie służą podwodnym mieszkańcom. Ich użycie ogłusza, a nawet zabija ryby. W przypadku, gdy to konieczne, lepiej użyć do tego celu wierteł, jakie stosują wędkarze. Nie uważam jednak, by zakup takiego sprzętu był szczególnie zasadny do użytku jedynie w ogródku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz