czwartek, 10 października 2013

Stare rowery...

Ostatnio zauważam rosnące zainteresowanie rowerami. Są one wykorzystywane do różnych celów, od sportów wyczynowych po codzienny środek transportu. Mnie osobiście najbardziej interesuje to drugie. Dostrzec w tym miejscu można również podział na nowe, mniej lub bardziej fajne bicykle oraz na te stare.
Stare nie oznacza, że gorsze. Na takich sprzętach da się oczywiście jeździć i wcale nie trzeba ich prowadzić (chyba, że w celu uniknięcia mandatu za nadmierną prędkość, he).
Kiedyś, w czasach powojennych, rower był bardzo często używanym środkiem transportu. Wynikało to głównie z ekonomii, ponieważ na samochód nie było ludzi stać, a i bilety transportu publicznego do tanich nie należały. Z opowieści mojej babci wiem, że niektóre duże zakłady pracy inwestowały nawet w specjalne wiaty/parkingi dla jednośladów. W poznańskich zakładach im. H. Cegielskiego tak wiele osób korzystało z rowerów, że trzeba było stawiać je pionowo.

Po jakimś czasie nastąpiło zachłyśnięcie różnego typu motoryzacją i rowery odeszły nieco do lamusa. Szczególnie zauważalne było to w miastach, bo na wsiach jednoślady jakoś się jeszcze broniły. Obecnie, pomimo, że wiele osób posiada samochody, to jednak coraz częściej wsiadają na tańszy i często szybszy środek transportu. W przypadku większych aglomeracji możliwość uniknięcia korków i problemów z parkowaniem staje się coraz bardziej doceniana.

Sporo osób decyduje się tym samym na odkurzenie swego starego sprzętu, który doskonale nadaje się jeszcze do codziennego użytku. Tym bardziej, że jakość większości starych sprzętów przewyższa obecnie produkowane. Jeśli ktoś chce nowy, porządny rower, to niestety musi nań wydać sporą kwotę. W przypadku, gdy jej nie posiada, dobrym rozwiązaniem jest kupno starszego sprzętu, np. z okresu PRL. Jest to na pewno bardziej rozsądne, niż zakup jakiegoś bubla w markecie. Wystarczy zresztą rozejrzeć się dookoła, by przekonać się, ile staruszków pozostaje nadal w ciągłym użytku.
... ... ... ... ... ...
Na co dzień są one doskonałym rozwiązaniem. Przewiozą człowieka z punktu A do B, nie kosztują wiele, nie kuszą złodziei itd. Sam zresztą korzystam ze składaka, który jest mniej więcej moim rówieśnikiem. I co? Da się nawet na nim przejechać spory dystans, czego dowodem może być moje uczestnictwo w Night Biking. Około dziewięćdziesięciu kilometrów na dwudziesto-calowych kółkach okazało się całkiem realne. Uwielbiam takie sprzęty. Lubię patrzeć jak ludzie na nich jeżdżą, a nawet przystanąć, by przyjrzeć się zaparkowanym. Fajna sprawa. Fajne jest również to, że niektóre, choć nie są już używane, nie trafiają na złom a stanowią sentymentalną ozdobę.
... ...
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz