Gdy woda się zagotuje, można włożyć doń kiełbachy. Coby mi nie pękły, każda dostała dwa ciosy widelcem.
No i... nie gotujemy. Parzymy jedynie. Ja w tym celu zmniejszyłem ogień na minimum i tak się kapały w gorącym pod pokrywką.
Po ok. pół godziny kiełbasy są gotowe. Świadczy o tym choćby ich szary kolor. Tak, szary! Jeśli w sklepie sprzedają białą parzoną w kolorze białym, to coś z nią nie tak. Jeśli surowa po zaparzeniu nie jest biała, a nadal różowa, to znaczy, że faszerowana konserwantem dość konkretnie. Moje były OK.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz