poniedziałek, 5 grudnia 2016

Biała parzona...

...czyli białej parzenie. Kupujemy zatem różową kiełbasę i robimy ją na biało. Potrzebny jest do tego garnek z wodą, cosnek, laurowy liść, kolendra, pieprz, ziele angielskie i bazylia. Ile? Możecie se policzyć, bo ja nie umiem.
Gdy woda się zagotuje, można włożyć doń kiełbachy. Coby mi nie pękły, każda dostała dwa ciosy widelcem.
No i... nie gotujemy. Parzymy jedynie. Ja w tym celu zmniejszyłem ogień na minimum i tak się kapały w gorącym pod pokrywką.
Po ok. pół godziny kiełbasy są gotowe. Świadczy o tym choćby ich szary kolor. Tak, szary! Jeśli w sklepie sprzedają białą parzoną w kolorze białym, to coś z nią nie tak. Jeśli surowa po zaparzeniu nie jest biała, a nadal różowa, to znaczy, że faszerowana konserwantem dość konkretnie. Moje były OK.
 
Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz