W dniu wczorajszym odwiedziłem wystawę fotografii zatytułowaną Nepal. Autorem zdjęć jest Kajetan Gosławski, który od lat zakochany jest w tym południowo-azjatyckim kraju. Jak sam mówi, wraca tam często by na nowo go odkrywać. Oglądając ekspozycję stwierdziłem, że faktycznie jest tam sporo kontrastów, które w kilku ujęciach zostały bardzo ciekawie przedstawione.
Różnorodność ujęć jest naprawdę bardzo spora. Od biedy zwykłego mieszkańca, przez niesamowite widoki, po elementy kultu religijnego - taką właśnie zróżnicowaną ścieżką, poprowadził mnie autor przez tajemnice Nepalu. Przyznam, że oprócz warsztatu, zawsze fascynuje mnie dobór fotografii. Niemała to bowiem sztuka, by wybrać niewielką ich ilość, a zarazem uchwycić tak szeroki punkt widzenia. Żałuję, że nie uczestniczyłem w wernisażu i spotkaniu z Kajetanem Gosławskim.
Żeby jednak nie było tak różowo, jest coś, co bardzo psuje cały efekt. Chodzi mnie o miejsce i sposób ekspozycji. Wystawę obejrzeć można w Miejskim Ośrodku Kultury, w tak zwanej Galerii Małej. W rzeczywistości jest to Kawiarnia Staromiejska, która niezbyt nadaje się do takich prezentacji. Szyby, którymi przykryte są zdjęcia w połączeniu ze zwykłym oświetleniem i znajdującymi się vis a vis oknami tworzą niezliczoną ilość refleksów. Przyznam, że przed niektórymi pracami musiałem się nieco postarać, by znaleźć miejsce, z którego byłoby coś widać. Gdy cofnąłem się o krok, to dla odmiany wszedłem w ustawione niedaleko ścian stoliki. Inne dla odmiany stoją tuż pod zdjęciami. Pod względem organizacyjnym jest to kompletna porażka.
Dla samej wystawy, sztuki, warto mimo wszystko udać się na ulicę Łubieńskiego 11 w Gnieźnie. Kilka słów o autorze przeczytać można poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz