wtorek, 15 października 2013

Chińczyk...

Jednym z moich ulubionych sportów są gry planszowe. Mają one tę niezaprzeczalną zaletę, że nie należą do wyczynowych. Skoro takowymi nie są, to w przeciwieństwie do wielu innych sportów, nie prowadzą do kalectwa.
Planszówką, która preferuję jest od lat, niezmiennie Chińczyk. Bardzo sympatyczna rozrywka, w której bierze udział od dwóch do czterech osób. Oczywiście im więcej graczy, tym lepiej. Gdy na planszy znajduje się spora ilość kolorowych pionków, to automatycznie robi się większy bałagan. Gwarantuje on tym samym spore emocje, prowadząc do różnych ciekawych sytuacji.

Jeśli ktoś nie zna tej gry, co szczególnie w przypadku młodego pokolenia zdaje się być wielce prawdopodobne, temu polecam spróbować. A nuż się spodoba...


texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz