czwartek, 29 listopada 2012

Dzika świnia...


Łażąc se dwa dni temu po krzakach skręciłem w pewną ścieżkę. Już nieraz w nią zerkałem ale jakoś nigdy nie zboczyłem. Może mnie się po prostu nie chciało, bo najczęściej mijałem ją wracając z grzybobrania. Teraz takowego nie było, zatem skręciłem. Ścieżka wąska, tajemnicza ale okazała się niezbyt długa. Skończyła się przy niskim zagajniku, szkółce. Drzew gęsto i zarośnięte od samego dołu ale ścieżka jakby wiodła dalej. Po czworakach nie łażę zatem zrezygnowałem z dalszego zwiedzania. Wniosek nasunął się jeden, pewnie to dróżka wydeptana przez zwierzęta. Sarny raczej nie, bo dalej już za gęsto i nisko jak na nie. Pozostają zatem dziki. Super, lubię dziki! Towarzysz mój, Kuba wlazł oczywiście w ten gąszcz lecz po chwili wyszedł. Zrobiłem ze trzy kroki w kierunku powrotnym, gdy Kubę zainteresowało coś po lewej stronie. Wszedł zatem w kolejną gęstwinę ale po chwili wyszedł. Spojrzał jeszcze za siebie i dawaj, chodu! Po co? Dlaczego? Okazało się sekundę później, gdy spośród iglaków wyskoczył dzik i dawaj, za nim. Pognali jak szaleni a ja stanąłem jak wryty. Adrenalina mnie skoczyła ale jednocześnie, buzia się uśmiechnęła. Piękny, wielki dzik. Niemniej trza było coś przedsięwziąć zatem na początek zagwizdałem a następnie huknąłem „houuu”, na tego zwierza. Zatrzymał się i patrzy. Nie wiem dlaczego ale uśmiech mnie z oblicza nie znikał i nawet go zawołałem. Wtedy za mną zaszeleściło... Cholera! Są dwa. Ale nie do końca jak się okazało, bo to młode były. Całkiem spore już, bo wielkości Kuby, a i kolory miały jak dorosłe. Dwa zauważyłem. Locha (teraz już to wiedziałem) niespiesznie ruszyła między najbliższe drzewka i znikła. Była naprawdę spora, wydawało mnie się, iż mogłaby w kłębie sięgać mej miednicy. Ona jednak na spotkanie ze mną ochoty nie miała i odeszła. Może i lepiej...

photo: wiki...

A co z Kubą? Nic. W momencie, gdy zwierz przestał za nim gnać on przestał uciekać. Po chwili zawrócił i przyszedł do mnie obwąchując dokładnie całą trasę jaką z dzikiem przebiegli. Ale tempo... naprawdę mieli zawrotne. Tym sposobem Kuba poznał nowy zapach. Zapach, z którego wynikać może kilkukrotnie większa od niego świnka o dziwnie ciemnych barwach, a do tego szybka jak błyskawica. Piękna była...

texte par Raphaël

4 komentarze:

  1. "Ścieżka wąska, tajemnicza..." - aż się prosi o zdjęcie. Nie mów, że nie masz?
    "znajoma" pffffff

    OdpowiedzUsuń
  2. Ło jeja, to mieliście spotkanie!
    Codziennie z moją K. wędruję po naszym (całkiem sporym) lesie i widuję ślady różnych zwierząt. Ostatnio pojawiły się buchtowiska. K. dostaje w tych miejscach amoku! Leśniczy poradził, że w razie napotkania pani lochy z młodymi jedynym ratunkiem dla nas będzie błyskawiczne wskrabanie się na najbliższe drzewo. Łatwo powiedzieć. Ani moja K. (ponad 40 kg żywej wagi) ani ja (ponad ** żywej wagi) nie potrafimy skakać po drzewach!!

    -j. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też po drzewach nie potrafimy dlatego Kuba zwiewał a ja po prostu stałem.
      W okolicy, nie tylko widuję ślady ale i sporo zwierzyny. Sama przyjemność jak się uda dojrzeć. Do saren mam szczęście i spotykam niemal codziennie.
      Jeśli chodzi o niebezpieczeństwo to chyba jedynie locha z młodymi może je stworzyć. Niemniej jednak uważam, że bez porównania większe jest prawdopodobieństwo doznania krzywdy ze strony człowieka niż zwierzaka.

      Usuń
  3. 49 yrs old Geologist II Jamal Hucks, hailing from Listuguj Mi'gmaq First Nation enjoys watching movies like Stargate and Graffiti. Took a trip to Pearling and drives a Ferrari 500 Mondial Spider Series I. Zobacz wiecej tutaj

    OdpowiedzUsuń