sobota, 11 sierpnia 2012

O co zawsze pytać należy?


Bardzo nie lubię, gdy ktoś ocenia drugą osobę na podstawie kilku zaledwie informacji na jej temat... Takich ludzi wokół niestety wielu. Miałem kiedyś sytuację, gdy "spotkałem" osobę, która naszą rozmowę rozpoczęła od przeprowadzenia z mną krótkiego wywiadu. Pytania dotyczyły wieku, tego czym się zajmuję i wykształcenia. O co chodziło? Zapewne o sprawdzenie, czy jestem godzien, by zamienić ze mną kilka słów więcej. Oczywiście okazałem się mało atrakcyjnym rozmówcą choć tak naprawdę nie zamieniliśmy normalnie jednego nawet zdania. Miały na to wpływ trzy czynniki.
Po pierwsze wiek. Zbyt niska liczba. Tak, tak. Ilość posiadanych wiosen na koncie jest nie wątpliwie głównym wyznacznikiem tego, co człowiek przeżył, czego doświadczył itd. W takim wypadku nie warto więc pytać o doświadczenie, bo przecież samo się nasuwa, iż jest ono znikome. Wszakże dla przykładu:
- nie jest możliwe, by osoba, która niedawno ukończyła szkołę miała pojęcie o zarabianiu pieniędzy,
- nie możliwe, by będąc w wieku lat ok. dwudziestu przeżyć poważny związek i zdążyć już go zakończyć,
- młody wiek sprawia, iż dana osoba nie widziała pewnie dużo więcej niż miasto, w którym mieszka,
- adres zamieszkania... pewnie zmienił się raptem raz i to za sprawą rodziców,
- doświadczenie zawodowe... bieda straszna, pewnie rok gdzieś tam zaraz po ukończeniu edukacji i następnie po dziś dzień w tej samej beznadziejnej firmie tkwiąc w nudzie, rutynie i czekając emerytury
- związki... maksymalnie trzy, z czego ostatni, który dawno już się wypalił jest teraźniejszością,
- inne... można mnożyć w nieskończoność,
To, czym człowiek zajmuje się w danej chwili jest niezmiernie istotne ponieważ:
- świadczy o jego statusie społecznym,
- wiele mówi o zarobkach, stanie majątkowym (jeden z ważniejszych wyznaczników atrakcyjności człowieka),
- wskazuje na jego doświadczenie, czyli raczej jego brak,
- daje świadomość tego, iż jest to osoba bez ambicji, gdyż zapewne pozostanie na zajmowanym stanowisku po kres swego życia,
Wykształcenie jest wyznacznikiem wielu wartości i należy przypuszczać, że:
- zbyt niskie świadczy po kiepskiej sytuacji finansowej,
- w przeważającym stopniu ma wpływ na przyszłość lub po prostu jej brak,
- wczesne zakończenie edukacji wynika zapewne z niskiego poziomu inteligencji, więc na pewno osoba taka nie jest w stanie poprawnie się wypowiedzieć, ma mały zasób słownictwa, nie wymyśli niczego ciekawego a już na pewno mądrego, zaniża poziom wszelkich dyskusji itd.
- poziom wiedzy w większości przypadków jest mocno ograniczony a o luksusach typu znajomość języków obcych nie ma mowy skoro raczej ledwo włada ojczystym,
W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować osobie, która uświadomiła mnie te wszystkie wady. Dziękuję, że mogłem je poznać i zdać sobie sprawę z ich mnogości. Przede wszystkim jednak jestem wdzięczny za zadanie tych pytań, bo dzięki odpowiedzi na nie a następnie weryfikacji mego poziomu nasza rozmowa prędko się zakończyła. Dało to bardzo wymierne korzyści, z czego najważniejsza jest taka, że nie musiałem marnować zbyt wiele cennego czasu. Przy okazji dowiedziałem się ponadto, iż osoba, która przekroczyła czterdziestkę, z wyższym wykształceniem, pracująca umysłowo w odpowiednio prestiżowej firmie jest na 100%:
- dojrzała,
- bardzo kulturalna,
- błyskotliwa,
- ma ogromne doświadczenie i wiedzę we wszystkich dziedzinach życia,
- zachwyca poziomem IQ
texte et photo par Raphaël


13 komentarzy:

  1. Oj tak, święta prawda, tak samo młoda kobieta świeżo po studiach pedagogicznych nie ma żadnego doświadczenia życiowego, na pewno poszła na takie studia na łatwiznę, w ogóle blondynki są głupie...
    Czasami jest tak że osoba po 20 ma takie przejścia że tym 50/60 latkom się nie śniło...ale cóż, wiek ma swoje prawa, emeryci i renciści rządzą światem i wyznaczają trendy, a co młodzi wiedzą o życiu... (nie generalizuję, odnoszę się do posta, niektórzy starsi ludzie są super, a młodzi 30 latkowie wciąż się trzymają mamusinej spódnicy, różnie to bywa;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, jak mówisz. Wiek nic nie o doświadczeniu i jest to po prostu stereotyp. No bo co ta osoba może wiedzieć jak jest x młodsza ode mnie? Pierdoły zwykłe takie gadanie...

      Usuń
  2. Co do konkretnego przypadku- to rzeczywiście, burok i tyle ( pewnie ani pierwszy, ani ostatni)
    Druga sprawa- czesto sądzi się po pozorach. Pewnie z racji powierzchownych kontaktów i braku umiejętnosi wchodzenia w głębsze relacje, oraz z braku chęci na poświecenie komuś czasu...Ludzi się ocenia po ubraniu. Ja się akurat z tego bardzo śmieję, bo to taki śmieszny sposób jest. Kiedyś miałam mercedesa " beczkę"- bardzo wiekowy staruszek to był, ale na pytanie " czym jeździsz?"..., ubieram się w szamteksie ( mam takie kuku, żeby żadne moje ubranie nie kosztowało wiecej niż 20 zł ( bo szkoda pieniedzy na pierdoły, które i tak się zaraz znudzą, albo zużyją), przeważnie kupuję hurtem, po 1 zł :P No ale firmówki się trafiają:P ludzie widzą :P, a ja się nawet na tym nie znam...

    Trzecia sprawa- to brak umiejętności prowadzenia rozmowy. Kiedyś to była podstawowa sztuka, wynoszona z domu. Teraz ludzie się uczą z telewizora. Trudno się z niego nauczyc, jak poprowadzic rozmowę tak, zeby była niezobowiązująca, nieraniąca, nie wchodząca z butami w kogoś, no i żeby miedzy rozmówcami przeskakiwały iskierki- zainteresowania, zaangażowania, luzu...

    Ja akurat mam takie hobby :) Dlatego założyłam towarzyskie forum :)Uwielbiam poznawac ludzi. Uwielbiam, kiedy widac twarz człowieka w poświacie wręcz- z powodu odczuwanego porozumienia, z powodu odczuwanej więzi.
    Interesuje mnie to równiez czysto poznawczo- jak to się dzieje, że z jednymi ma się poczucie nadawania na jednych falach, POMIMO jakichś różnic. Jak w ogóle te więzi powstają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Burok – zgadza się. Taki ktoś nie powinien nigdy podejmować rozmowy on-line. Jeśli już to dać anons o treści: „chcę porozmawiać z (…), moje wymagania wobec takiej osoby to...”. I już! Dlaczego tak nie zrobi? Albo na to ów burok nie wpadł albo wręcz przeciwnie i okazało się, że nikt się nie odezwał. Ja takie rozmowy kończę od razu, choć niekiedy kontynuowałem z ciekawości. Ciekawości do jakiego momentu taki wywiad może sięgnąć, jak głęboko. Obecnie takich przypadków spotykam niewiele, bo czasy mego czatowania już minęły ale i tak nie sposób uniknąć pewnych zachowań.
      Sztuka konwersacji... Zapewne łatwa nie jest, choć niekiedy odnieść można wrażenie, że staje się coraz trudniejsza. Nie chodzi chyba nawet tyle o różnicę pokoleń, bo jakoś ze starszym pokoleniem się rozumiem. Z młodszym bywa różnie. Jak zawsze są oczywiście wyjątki. Chyba racja, że obecnie uczą się z ekranów (telewizyjnych, komputerowych, padowych i innych).
      Nadawanie na jednych falach? Chyba pojawia się samo z siebie i szczerze wątpię by dane Tobie było odkryć jak to się dzieje...

      Usuń
    2. Ale Cię burok uraził...Trza przytulic?
      Powinien, nie powinien, a może jest samotny, dotkliwie samotny, a rozmawiac zwyczajnie nie umie? A takie rzeczy, jak wiek, wykonywane zajęcie, sa jakąś zagajówą? W miarę konkretną i ostatecznie, nie jakimś przesłuchaniem, punktem zaczepienia do dalszej konwersacji...Moze nawet sobie nie zdaje sprawy, z tego, że w taki sposób okazuje lekceważenie, pogardę ( to najbardziej zakłuło, tak?)Nie każdy ma wybitne zdolności interpersonalne...I nie, ze bronię buroka ( w sumie też błyskawicznie oceniłam...)tylko lubię filozofowac ;) Stawiac różne pytania i szukac na nie odpowiedzi...

      Mylisz się, że nie bedzie mi dane odkryc, jak to się dzieje :)Zresztą jest to już bardzo dokładnie zbadane i opisane. Jest taki mechanizm "niezauważalnego drgnienia powieki"- który reguluje hmm ( brakuje mi dokładnego słowa)... sympatię w czasie krótszym niż 0,7 sekundy, zanim mrugnie powieka, już się kogoś "lubi" bądź nie...Tylko fajnie jest uchwycic moment, kiedy to się dzieje.
      A co do więzi. Jak już się pojawiają ( to też jest fascynujące, bo pojawiająca się, bądź już zbudowana więź to takie "coś z niczego") to warto o nie dbac, pielęgnowac je.

      Usuń
    3. Mnie burok nie uraził, to nie takie łatwe wcale... Możliwe, że miał problemy, o których wspomniałaś ale takie coś trudno wywnioskować podczas "bycia badanym". Lekceważenie, owszem pojawiło się pod koniec alem sam na to czekał. Jak już wspomniałem byłem ciekaw, co wyniknie z tej "konwersacji", dokąd ona zmierza.
      To "niezauważalne drgnienie powieki" o którym wspominasz samo reguluje dalszy rozwój sytuacji. Jak się człek rozumie z człekiem to na duperele uwagi nie zwraca. Znam kilka osób, o których właściwie nie mogę wiele powiedzieć. Niewiele, prócz tego, że je lubię i dobrze się rozumiemy. Niektóre szczegóły z przeszłości pojawiają się czasami samoistnie podczas rozmowy a nie wynikają ze wstępnego wywiadu/zwiadu.

      Usuń
    4. Jasne :)
      Tylko inicjowane kontaktu wirtualnego jest nieco trudniejsze. Nie widzisz, nie poznajesz człowieka w jakiejs konkretnej sytuacji, do której mozna się odnieśc oraz brakuje całego arsenału srodków niewerbalnych, którymi można załagodzic, albo wzmocnic ostrośc, czy też niefortunnośc słów.
      Chyba nawet prostsze jest nawiązywanie kontaktu z przypadkową osobą w sklepie.
      Jeszcze inna jest sytuacja, kiedy jakąs osobę mozesz "obserwowac", czy też "poznac" w jakimś miejscu w sieci- np na forum jakimś ( to już idealnie jest, ponieważ fora najczęściej są tematyczne i już na wdep możesz przypuszczac, że z ludźmi skupionym akurat tam, masz jakiś wspólny punkt- wspólne zainteresowanie, czy hobby, czy jakieś zamierzenie. Poprzez wypowiedzi można też obserwowac jakim, kto jest człowiekiem, jak reaguje na stres ( np kiedy jest atakowany, albo kiedy zostaje postawiony w jakiejś niekomfortowej sytuacji), jakie sa jego wartości.
      Na blogu podobnie, choc możliwośc komunikacji jest nieco zubożona. ( jak szukałam swojego miejsca w sieci, to najpierw założyłam bloga, a później chciałam usprawnic komunikację, dlatego założyłam forum)

      Zupełnie inaczej jest, kiedy "wybierasz" ( cudzysłów, bo wybór jest tylko umowny) kogoś tylko dlatego, że akurat " świeci się" w katalogu gg. Wtedy tego punktu wspólnego musisz szukac i to całkiem na ślepo. Każde pytanie może byc totalną gafą. Nawet o kulinaria ;)- chociaż przecież wszyscy coś jedzą- nawet jeśli nie gotują, to jednak coś jedzą, mają jakies upodobania. A jednak i to może byc obraźliwe, czy dotkliwie raniące ( np mówię o kimś kto cierpi na zaburzenia odżywiania się- bulimika, czy anorektyka. Poza tym zawsze ozę paśc to pytanie "ile ważysz" ;))))))... Zapytac kogoś o wiek? A jak to akurat babka w klimakterium? O zajecie? - jesli akurat bezrobotny? O status rodzinny?- jeśli akurat się rozwodzi? albo jest samotna/ny od lat? albo ma paskudnego partnera/ partnerkę? O muzykę?- jeśli to fan zagorzały? już nie mówiąc o z zasady drażliwych tematach- takich, jak polityka...

      A z drugiej strony- przecież mało kto lubi przyznawac się do swoich słabych stron, czy klęsk- szczególnie zupełnie obcym osobom. Spotkałeś się z kiedyś z takim zagajem ( na przykład)- jestem do bólu samotna/ ny, zrozpaczona/ny? Ja na przykład nie umiałabym się z tym zmierzyc. Nie umiałabym nic mądrego powiedziec, oprócz "przykro mi"- a to jest wręcz nikczemna odpowiedź.
      Do każdego pytania właściwie można się przyczepic :) bo nawet pytanie " co robisz?" jest głupie, bo skoro ktoś się swieci na gg, to chyba widac, co robi ;) (choc moze jeszcze robic inne rzeczy- dłubac w nosie, palic, drugimokiem oglądac telewizję...)
      Tak naprawdę fascynujące jest to, że jednak, czasem, mimo wszystko się udaje :) Udaje nawiązac głęboką więź z drugim człowiekiem, niezlaeznie od jego wieku, zajecia, wykształcenia, czy różnicy zainteresowań :)
      Dla mnie to cudne jest, choc bywa, ze trzeba po drodze pocałowac kilka żab ;)

      Usuń
    5. Jest bardzo wiele osób, które znacznie łatwiej inicjują kontakty wirtualne. Bardzo prawdopodobne, że właśnie z przyczyn, które wymieniłaś. Nie ma konkretnej sytuacji, nikt ich nie widzi, mogą się skupić na konwersacji nie dbając o wygląd, wizerunek, zachowanie. Sądzę tym samym, iż w miarę rozwoju internetu tendencja ta niestety będzie coraz silniejsza...
      Co do forum, to doświadczeń zbytnio nie mam. Jakoś nigdy nie miłowałem tej formy prowadzenia konwersacji. Głównie chyba dlatego, że jest ono dość wiążące. Przynajmniej w moim mniemaniu, bo skoro ktoś zakłada wątek to powinien się nim ciągle interesować. Nie zawsze gorący, dzisiejszy temat budzi podobne emocje po tygodniu i wtedy wątek zostaje zapomniany. Nieraz obserwowałem nagłe urwanie tematu, co jest tym bardziej dziwne, że porusza go wiele osób naraz a nie jedynie dwoje...
      W kwestii problemów, czy przyznania się do błędów też nie do końca się zgadzam. Wirtualny świat daje więcej anonimowości a przez to nieraz łatwiej pogadać z kimś imieniem "nick". Taką rozmowę łatwiej przerwać, zakończyć. Można na niej zyskać lub urwać ją, gdy wyczujesz, że schodzi na zły tor.
      Jeśli chodzi o zadawanie pytań, czy tak samo wypowiedzi, faktycznie można trafić kulą w płot ale to dotyczy chyba każdej formy konwersacji. W realnym świecie może ciut łatwiej tego uniknąć. Wszak widząc osobę i jej fizyczność o niejedno nie zapytamy, czy nie skomentujemy. Rozmowa wirtualna sprawia chyba jednak mniej bólu w przypadku nadepnięcia na odcisk. Jeśli kogoś nie znasz to po prostu myślą o nim burok zamykasz okno konwersacji i już.

      Usuń
  3. Co do forum- jak dla mnie nie jest tak bardzo istotne to, żeby się temat kręcił, co żeby interakcja się działa...
    A do tematu zawsze można wrócic...
    Tak :) więzi są istotne. Obowiązku przecież nie ma- nikt nie wymaga stałego uczestnictwa.
    Jeśli chodzi o gadkowe forum... pożegnaliśmy już dwoje naszych znajomych. Pożegnaliśmy ostatecznie. Jarek zmarł w ubiegłym lipcu, Terra w tym...
    Żal jest prawdziwy, brak bardzo dotkliwy, cho znajomośc " tylko" wirtualna...

    A anonimowośc w necie? chyba już tylko dzieci tak myślą...
    Może na takiej zasadzie, jak w tej książce " Samotnośc w sieci" ... Nie znasz mnie, nie widzisz, czy się śmieję, czy łzy mi lecą po policzkach.
    Ja nie jestem anonimowa. I nawet nie chcę byc. Po co?
    W przypadku nadepnięcia na odcisk mam i tak do czynienia z własnymi emocjami i stanami emocjonalnymi i to ja z nimi zostaję, nawet jeśli zamknę lub nawet usunę okno rozmowy...

    Zdarzyło Ci się przenieśc jakąś wirtualną znajomośc do reala?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, zdarzyło się kilka razy...

      Usuń
    2. Anonimowość... Wiadomo, że nie chodzi o pełną, bo ta już od dawna nie istnieje (i całe szczęście) ale mimo wszystko... Wydaje mnie się, że jednak łatwiej znieść ból odcisku spowodowany przez wirtualnego niż realnego rozmówcę. Oczywiście jest to przede wszystkim kwestia charakteru jak również tego, czego dana osoba po poszczególnych kontaktach oczekuje. W sumie może bardziej, czego się spodziewa a czego nie...

      Usuń
  4. Mie się zdarzyło juz wiele razy...
    I jeszcze wiele razy się zdarzy ( mam nadzieję)
    Co Cię czekało po przeniesieniu relacji na grunt realny? Zawód, czy wrecz przeciwnie- głębsza, fajniejsza relacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawód jakoś mnie nie spotkał, bardziej lub mniej pozytywne emocje owszem. Nigdy się tego nie bałem i nigdy nie pożałowałem.

      Usuń