Coraz częściej słyszy się o zdrowym
trybie życia, o dietach, żywieniu (o tym przy okazji) i uprawianiu
sportu. Prawda jest jednak jedna: przez sport do kalectwa! Rozumiem,
że ktoś lubi uprawiać jakieś bieganie, pływanie czy coś ale
kompletnie nie rozumiem dlaczego zachęca do tego innych. Jakieś
chore chyba... Za najbardziej bezsensowny sport uważam bieganie.
Nie prowadzi ono bowiem do niczego
prócz kłopotów. Człowiek się męczy, wręcz katuje niekiedy.
Naraża swe serce na nadmierny wysiłek, poci się jak głupi nie
wiadomo po co, obciąża układ kostny, niszczy sobie stawy itd.
Rozumiem sportowców zawodowych. Oni się niszczą dla kasy,
zarabiają pieniążki na teraz i przyszłość, na starość. Mają
wymierne korzyści i to jest dla mnie logiczne. Mniej logiczne jest
katowanie się bez uzasadnienia. Najpierw ktoś biega i biega a
później jęczy, że kolana, że stawy, że kręgosłup... Straszna
lipa. Nie najstraszniejsza jednak. Najbardziej przerażające jest
namawianie do tego innych. Bo niby po jaką cholerę? Ja palę ale
jakoś do głowy mnie nigdy nie przyszło by namawiać innych do tej
czynności. Palenie szkodzi, powoduje wiele chorób itd. Jest ono
moim świadomym wyborem. Szkodzi mnie i tylko mnie... Nie zamierzam
go promować. A biegacze? Rowerzyści? Pływacy? Chcą, niech dążą
do kalectwa jeno niech dadzą spokój innym. Ja fajkami nie częstuję...
I w tym temacie w zupełności sie z Tobą zgadzam. Ja tez palę (w domu nie, bo nienawidzę zapachu papierosów - dziwne), mam piwnicę gdzie stoi piec i zimą jest ciepło:) Nie namawiam nikogo, dzieci uczę, że to świństwo i szkodliwy nałóg ale... wolny wybór. Nie trawię, gdy ktoś mi cos chce narzucić więc i sama staram sie tego nie robić.
OdpowiedzUsuńPodsumowanie:
pal "na zdrowie" - na cos trzeba umrzeć:)
(jola42)
"Palenie szkodzi, powoduje wiele chorób itd. Jest ono moim świadomym wyborem." (...)
OdpowiedzUsuń"Jedno w życiu jest niezmienne. Każdy z nas umrze. Czy chcę umrzeć zdrowy czy chory? Mnie to bez różnicy. Co z tego jaki tryb życia prowadzić będę, skoro nagle pierdyknie mnie samochód."
- Nawet nie wiesz jakie bzdury w tym miejscu piszesz... :-P Tak się składa, że znałem kiedyś (niemłodego już!) człowieka, który prezentując podobną filozofię do Twojej palił nadal nawet wówczas, gdy rozwinął mu się nowotwór płuc, z którego lekarzom udało się go na parę lat uratować. A jednak nastąpił nawrót! Dopiero wówczas po raz pierwszy było widać lęk i chęć życia - niestety za późno: pamiętam jak mówił jeszcze, że walczy, że lekarze dają mu nadzieję, i tak dalej... a jakieś dwa tygodnie później nadeszła wiadomość, że nie żyje, co było właściwie do przewidzenia, bo wyrażając wówczas pragnienie walki o życie słaniał się już na nogach w ostatnim stadium choroby, osłabiony dodatkowo narkotykami zwalczającymi ból... makabra, ale widocznie nam ludziom brakuje niekiedy wyobraźni i zapieramy się też w życiu przy pewnych autodestruktywnych postawach, jakbyśmy wręcz byli w jakiś sposób wewnętrznie do tego czymś zmuszeni i na dodatek nie chcieli tego dostrzec! a jednocześnie, niektórzy z nas tak bardzo cenią sobie osobistą wolność, he he... ;-P
Fil
"Nawet nie wiesz jakie bzdury w tym miejscu piszesz..."
UsuńWyrażam moją opinię, mam do tego prawo. Tak samo jak o decydowaniu o swym życiu. Można się z czymś nie zgadzać ale dlaczego od razu nazywać to bzdurą? Chyba nie tędy droga.
Każdy jeden człowiek z czasem, z wiekiem się zmienia i zmienia pewne poglądy. Tak stało się z tym człowiekiem, którego przeraziła choroba. Stało się to jego osobistą tragedią. Nie oznacza to jednak, że podobnie będzie z każdym innym, nie wspominając o tym, że nie każdy znajdzie się w takiej sytuacji.
Ja osobiście miewałem lęki, których się pozbyłem i teraz wydają mnie się śmieszne. Być może to co teraz olewam, kiedyś zmieni się w koszmar. Nie wiem, może się dowiem...