Tym razem czasu znalazłem na tyle, że wraz z Ewą, dla której Wrocław nie ma wielu tajemnic, mogłem połazić nieco po różnych ciekawych zakątkach. Wspominałem już o dwóch parkach, czyli Południowym i Szczytnickim, które różnią się dość znacznie. Pierwszy jest mniejszy i łączy w sobie miejsca dzikie, choć oczywiście zadbane, z takimi które przycięte są "pod sznurek". Sporo tam ławek i ciekawych zakątków. Z całą pewnością jest lubiany przez okolicznych mieszkańców.
Drugi park jest bardziej rozległy, a ponadto kryje w sobie kilka niespodzianek. Ja odnalazłem dwie z nich, czyli Ogród Japoński i zabytkowy kościół drewniany. W ogrodzie, choć jest on niewielki, uwagę zwraca różnorodność roślin, ilość wody i kamieni. Wiadomo, jak to w Japonii. Niezłe wrażenie robią również pływające tam ryby o rozmiarach znacznie przewyższających kaczki. Kościół jako budowla jest cały fajny. Ponadto w Parku Szczytnickim są inne ciekawe, różnorodne miejsca. Począwszy od dużego placu z fontannami, po klimatyczne alejki obrośnięte zielenią.
Całkiem inne klimaty prezentuje centrum miasta wraz z zabudową, rzeźbą, mostami i niezliczonym liczbą słynnych już krasnali. Jeśli chodzi o te małe, to podsłuchałem francuskojęzyczną panią przewodnik, która swej wycieczce wyjaśniała, że w założeniu ma ich być półtora tysiąca, zatem będą się jeszcze mnożyć, gdyż sporo brakuje do osiągnięcia tej liczby. W okolicach rynku napotkaliśmy na kiermasz, zatem prócz tradycyjnych atrakcji w postaci zabytkowej architektury mogliśmy pobuszować po straganach. Tam też udaliśmy się na pewien nieudany (jak dla mnie) obiad, o którym już jednak pisałem tutaj >>.
Na szczęście kulinarnych miejsc we Wrocławiu nie brakuje i któregoś dnia zaszliśmy do knajpy z ukraińską kuchnią. Mnie bardzo się tam podobało, ponieważ klimat był fajny, a i jedzenie smaczne. Spróbowałem płow, czyli dania na bazie ryżu, mięsa i warzyw, które jest bardzo popularne na południu Ukrainy. Zamówiliśmy również soliankę mięsną, walerinki (pierogi z wątróbka i ziemniakami) i jako dodatek pampuszki (rodzaj pieczywa w formie małych bułek). Ja byłem z tego pobytu bardzo zadowolony, jednak Ewa wskazała na niedociągnięcia w obsłudze, a konkretnie brak profesjonalizmu. Jeśli ktoś planuje spacer w okolicach ulicy Więziennej i jest Hortycą zainteresowany, to polecam.
Drugie kulinarne miejsce, które tym razem obojgu nam przypadło do gustu, to Kawiarnia Europejska. Mnie przekonała ona przede wszystkim tym, że otrzymałem klasyczną, komunistyczną kawę sypaną. Ewa na życzenie otrzymała natomiast deser, który składał się w połowie z dwóch różnych. Tego typu zamówienia wbrew pozorom nie są powszechnie realizowane. Ponadto knajpa ma fajny klimat i pomimo swego dumnego wystroju nie szokuje cenami. Dodatkowo jest przyjazna osobom niepełnosprawnym, na co również zwracam uwagę. Oficjalna strona kawiarni znajduje się tutaj >>.
Na koniec tej luźnej opowiastki, którą ciągnąć mógłbym jeszcze dość długo wspomnę tylko o Ostrowie Tumskim. Fajne miejsce, które przywitało nas jednak deszczem. Mimo wszystko warto było tam pójść i zajrzeć do kilku kościołów, z których każdy prezentuje nieco odmienny nastrój. Okolice również są przyjemne i jedyne co mnie się nie podobało, to most obwieszony kłódkami. Nie jest to jednak wina miejsca, a ludzkiej bezmyślności. Nie toleruję takich przejawów wandalizmu i tym bardziej nie rozumiem, dlaczego większość, włącznie ze stróżami porządku, ją toleruje.
Podsumowując potwierdzam zasłyszane kiedyś opinie, że Wrocław jest pięknym miastem i posiada niesamowity urok. Z całą pewnością planuję tam jeszcze wrócić i pokręcić się tu i ówdzie. Jest wiele miejsc do odkrycia. Nie koniecznie odwiedzaną przez wielu Sky Tower, która wygląda jak komin fabryki. Na nią może kiedyś przyjdzie czas, ale obecnie zdecydowanie wolę budynek dworca, który swym zamkowym wyglądem przypadł mnie do gustu lub przepiękną wieżę ciśnień...
texte par Raphaël
photo: Ewa et Raphaël
photo: Ewa et Raphaël
Ta wieża ciśnień była niedawno wystawiona na sprzedaż. Kosztowała 24 miliony ( chyba złotych, ale nie pamiętam na pewno :P)
OdpowiedzUsuńJest tam restauracja, winiarnia i luksiuśny sklep.
Widziałam ją z daleka, jak byłam we Wrocławiu służbowo, ale nie wynegocjowałam z kierowcą, żeby podjechał.
Naprawdę jest przepiękna, a to nie jest jedyna warta uwagi wieża ciśnień we Wrocławiu...
Słabo negocjowałaś z tym kierowcą.
UsuńWcale nie wątpię, że jest więcej wież ale i czasu by więcej potrzeba. Może kiedyś...