wtorek, 24 czerwca 2014

Wrocław w oczach miłośnika petanque...

Długi weekend (19-22.06) spędziłem na łażeniu po Wrocławiu. Oprócz wrażeń głównych i ogólnych istotna część moich obserwacji skupiała się na hobby, czyli... la petanque oczywiście. Nie wiem, czy to normalne, by na taki wyjazd zabierać kulki i taszczyć je w plecaku, ale ja tak mam. Jednym z założeń było odwiedzenie Parku Południowego, w którym odbywają się petankowe imprezy. Miałem przy tym cichą nadzieję, że spotkam tam kogoś grającego i będę mógł się przyłączyć. Tak się jednak nie stało.
...
Wspomniany park oczywiście odwiedziłem, w dodatku dwa razy, dzięki czemu mogłem rzucić okiem na tereny, które do tej pory znałem jedynie z internetowych relacji. Prócz sporego placu, jaki znajduje się w pobliżu pomnika Chopina wszystkie tamtejsze alejki są jak najbardziej fajne do gry w boules. Po prostu raj dla miłośników petanque. Na tym jednak nie koniec.

Podobnie sytuacja wygląda w Parku Szczytnickim, gdzie bez trudu odnalazłem wiele sprzyjających terenów. Nie chodzi nawet jedynie o okolice fontanny, gdzie miejsca do kulania jest naprawdę sporo. Zasadniczo co kawałek można tam wyciągnąć sprzęt i oddać się pasji rzucania w kierunku świnki. Domyślam się, że zwiedzanie miasta pod tym kątem nie jest zbyt typowe, na szczęście Ewa wykazała spore zrozumienie i nie uciekła ode mnie z okrzykiem "świr!".
... ...
... ...
Zdarzały się oczywiście sytuacje, gdy nasz wzrok kierował się w inna stronę i na czymś innym się skupiał. Nie oznacza to jednak, że patrzyłem tylko pod nogi. Jakiś procent swej uwagi poświęciłem również szerzej rozumianej okolicy. Niemniej, gdy Moja Pani weszła w pewnym momencie coś załatwić, to ja w ciągu minuty znalazłem sobie prowizoryczny bulodrom i później musiała mnie szukać. Tak, patrząc pod katem petanqe, przy ulicy Inowrocławskiej mógłbym z całą pewnością zamieszkać. Na tamtejszych dwóch sporych placach i kilku alejkach można by nawet turniej zorganizować.
... ...
... 
Podobnych miejsc znalazłem we Wrocławiu naprawdę dużo a szczególnie zainteresowało mnie to, że niemal każdy skwer, park, czy inny skrawek zieleni pozbawiony jest betonu. Wszędzie tam śmiało można pograć i gdyby petanque w Polsce była choć w połowie tak popularna jak we Francji, to miejsca te byłyby oblegane przez wszelkiej maści miłośników boules. Pewne jest również, że gdybym miał więcej czasu, to sporządziłbym znacznie dłuższą listę, niż ta, która znajduje się tutaj >>.


texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz