sobota, 27 kwietnia 2013

Polemika a propos piwa na bulodromach...


Poniższy tekst stanowi polemikę dla dwóch felietonów zamieszczonych na petanque.net.pl. Konkretnie dla nr  14 i 15. Warto do nich zajrzeć, by w pełni zrozumieć o co mnie chodzi…

Wprawdzie nie jestem członkiem PFP, nie mniej jednak należę do miłośników la petanque. Tym samym chciałbym wyrazić swoją opinię dotyczącą felietonów nr 14 i 15.

W kwestii spożycia alkoholu sprawa wydaje się być prosta. To organizator turnieju ustala zasady, a uczestnicy muszą ich przestrzegać. Spójrzmy choćby na turnieje w Kopalni Soli w Kłodawie, gdzie były one jasno określone i ściśle przestrzegane. Z tego co mnie wiadomo, nikomu do głowy nie przyszło, by zwozić na dół piwo, czy zdejmować kask. Mimo, iż kask nie jest obowiązkowym wyposażeniem zawodnika.
Pozostaje oczywiście kwestia rangi zawodów. Jeśli są one otwarte, amatorskie, to chyba ciężko wymagać od uczestników by nie napili się piwa jeśli mają na to ochotę. Wszak w kolebce petanki, Francji, na porządku dziennym jest łączenie gry ze spożyciem wina a nawet Pastisa. Oczywiście inaczej jest w przypadku poważnych zawodów, gdyż na takowych jest to niedopuszczalne.
Osobna sprawa, jeśli ktoś na bulodromie się upija. Wtedy nawet na treningu koledzy mają prawo poprosić go o opuszczenie boiska. Jak zawsze, grunt to rozsądek. Szefem zawsze pozostaje organizator i to on rządzi niezależnie, czy są to Mistrzostwa Polski, czy turniej towarzyski.
W kwestii palenia, sądzę, że powinna panować równość. Jeśli obowiązuje zakaz, to obowiązuje on wszystkich. Nie ważne w tym momencie, czy jest to tytoń, czy elektronika. Wszak to nie sprawiedliwe, by jedni mogli a inni nie. Tym bardziej, że palacze „klasyczni” raczej nie są szczęśliwi z faktu, że innym wolno.
texte et photo par Raphaël

2 komentarze:

  1. masz racje jak demokracja to demokratycznie, wszyscy albo nikt, wsumie doktryna 3 x P, jest zawsze atrakcyjna i do przyjęcia w pełnym znaczeniu tych słów

    OdpowiedzUsuń