Poniższy tekst stanowi polemikę dla dwóch felietonów
zamieszczonych na petanque.net.pl. Konkretnie dla nr 14 i 15. Warto do nich zajrzeć, by w pełni
zrozumieć o co mnie chodzi…
Wprawdzie nie jestem członkiem PFP, nie mniej jednak należę
do miłośników la petanque. Tym samym chciałbym wyrazić swoją opinię dotyczącą felietonów
nr 14 i 15.
W kwestii spożycia alkoholu sprawa wydaje się być prosta. To
organizator turnieju ustala zasady, a uczestnicy muszą ich przestrzegać.
Spójrzmy choćby na turnieje w Kopalni Soli w Kłodawie, gdzie były one jasno
określone i ściśle przestrzegane. Z tego co mnie wiadomo, nikomu do głowy nie
przyszło, by zwozić na dół piwo, czy zdejmować kask. Mimo, iż kask nie jest
obowiązkowym wyposażeniem zawodnika.
Pozostaje oczywiście kwestia rangi zawodów. Jeśli są one
otwarte, amatorskie, to chyba ciężko wymagać od uczestników by nie napili się
piwa jeśli mają na to ochotę. Wszak w kolebce petanki, Francji, na porządku
dziennym jest łączenie gry ze spożyciem wina a nawet Pastisa. Oczywiście
inaczej jest w przypadku poważnych zawodów, gdyż na takowych jest to
niedopuszczalne.
Osobna sprawa, jeśli ktoś na bulodromie się upija. Wtedy
nawet na treningu koledzy mają prawo poprosić go o opuszczenie boiska. Jak
zawsze, grunt to rozsądek. Szefem zawsze pozostaje organizator i to on rządzi
niezależnie, czy są to Mistrzostwa Polski, czy turniej towarzyski.
W kwestii palenia, sądzę, że powinna panować równość. Jeśli
obowiązuje zakaz, to obowiązuje on wszystkich. Nie ważne w tym momencie, czy
jest to tytoń, czy elektronika. Wszak to nie sprawiedliwe, by jedni mogli a
inni nie. Tym bardziej, że palacze „klasyczni” raczej nie są szczęśliwi z
faktu, że innym wolno.
texte et photo par Raphaël
masz racje jak demokracja to demokratycznie, wszyscy albo nikt, wsumie doktryna 3 x P, jest zawsze atrakcyjna i do przyjęcia w pełnym znaczeniu tych słów
OdpowiedzUsuńTak to działa...
Usuń