piątek, 19 października 2012

Iron Maiden...


Od nich zaczęła się moja przygoda z cięższą nieco muzyką. Konkretnie od wydanej w osiemdziesiątym ósmym płyty „Seventh Son of a Seventh Son”. Wcześniejsze albumy paradoksalnie poznałem później. Wszystko to sprawiło, że heavy metalowa kapela bardzo mnie urzekła. Od początku, gdy ją usłyszałem, po dziś dzień, gdy wspominam. Owe początki były na tyle mocne, że w pewnym sensie zacząłem się utożsamiać z całą subkulturą. Nie całkiem oczywiście, bo to byłoby sprzeczne z moim ja, ale jednak. Nadal słuchałem muzyki wszelakiej ale dzięki Iron Maiden zacząłem się rozglądać również za mocniejszymi rytmami, za co do dziś dzień chłopakom z długimi piórami dziękuję. Owe pióra były zresztą przez długi czas mym marzeniem. Nie wchodziły jednak w grę ze względu na różnicę pokoleń i totalny brak elastyczności (...)
Iron Maiden to nic innego jak klasyka heavy metalu, którą zna chyba każdy, kto lubi mocniejsze brzmienie. Jeśli jednak ktoś nie zna to polecam, by się zapoznał. Tak z muzyką jak i maskotką zespołu, Eddie'm...








texte par Raphaël

1 komentarz:

  1. Lubię mocniejsze brzmienie, ale moje serce należy już od dawna do starego dobrego zespołu Metallica:)

    OdpowiedzUsuń