wtorek, 3 stycznia 2017

Petankowa katastrofa...

...tak najkrócej mogę nazwać moje zeszłoroczne granie. Nie wziąłem udziału w żadnym turnieju, a nawet spotkania treningowo-towarzyskie omijałem dużym łukiem. W szczegóły tego stanu rzeczy wnikać nie będę. Wspomnę tylko, że żal mi było czasu, bo wolałem spędzać go z... Nieważne, nie było warto. Nie warto rezygnować z pasji.
Przez cały 2016-ty wybrałem się raptem dwa razy do Powsina. Raz w maju i drugi, w czerwcu.
Porażka!
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz