niedziela, 1 stycznia 2017

Czterdziestolatek...

Pamiętam dobrze, jak to było. W telewizji leciał serial o wyżej wspomnianym tytule. Zaczynał się on taką piosenką... Nagraliśmy ją z mamą na kasetę magnetofonową i gdy mój ojciec wrócił z pracy, to mu puściliśmy. Śmiał się wtedy, a nie często się śmiał. Pamiętam myśl, jaka przeleciała przez mą głowę: "jaki ten tata stary jest", heh.
Byłem wtedy dzieckiem oczywiście. Bardzo małym, bo trzylatkiem, a jednak pamiętam. Od tamtej pory kilka lat minęło i teraz ja jestem w tym punkcie, co mój ojciec wtedy. Dzieci nie mam, ani żony (od dawna), więc sam se puszczę tę piosenkę i o samym sobie pomyślę "stary". Punkt widzenia dziecka jest jednak całkiem inny.

Czy jestem stary? Czasami czuję się razy dwa. Zmęczony, wypluty i tak przygnębiony, że tylko gościa grzebać. Choćby żywcem. Innym razem czuję moc, którą mógłbym obdarować jeszcze kogoś, a mnie by nie zabrakło. Różnie to ze mną bywa. Ogólnie jednak, im jestem starszy, tym częściej mi się chce żyć.

A jak przeżyłem te lat czterdzieści? Sam nie wiem i chyba nie jestem do końca z tego zadowolony. Załamany też nie, bo budowanie żalu do siebie samego, sensu nie ma. Było i fajnie i źle, ale tak naprawdę liczy się dziś (bo to zawsze dziś, ma szanse być najwspanialszym dniem mego życia). I trochę jutro, które przyniesie może coś nowego.
texte par Raphaël
photo: l'internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz