niedziela, 17 kwietnia 2016

Nissan Almera N15...

Kolejnym pojazdem, który eksploatowałem była Almera. Kupiłem go gdy próbowałem swoich sił w pielęgnacji ogrodów. Bez środka transportu nie miało to prawa bytu. Moje zainteresowanie wzbudził sfatygowany wizualnie, rdzewiejący już egzemplarz, który jednak był w pełni sprawny technicznie.
Nie zachwycał osiągami (silnik 1,4, 87 KM), ani wyposażeniem, jednak jeździło mi się nic całkiem przyjemnie. Do tego był to samochód dość ekonomiczny, bo zużywał średnio 6,5 litra benzyny na setkę. Przy odpowiednio silnym naciśnięciu pedału gazu, nie był zawalidrogą. Przejechałem nim nieco ponad 10 tysięcy kilometrów wożąc grabie i inne łopaty. Byliśmy też na kilku turniejach petanque i różnych wycieczkach.
Pozbyłem się go niedawno, gdyż przestał mi być potrzebny. Ponadto korozja roztańczyła się na jego blachach na dobre. To właśnie sprawiło, że miast użerać się z wybrednymi kupcami postanowiłem Almerę zezłomować. Przez rok eksploatacji miałem jedynie problem z wyciekiem układu wspomagania kierownicy, który naprawiłem samodzielnie. Ponadto auto spalało olej. Nie wiem, czy to normalne przy przebiegu 350 000 kilometrów, ja jednak szczególnie się tym nie przejmowałem. Dolewałem i jeździłem.
Ogólnie uważam, że zadbany egzemplarz tego modelu Nissana jest jak najbardziej wart polecenia.
 
 
 
 
 
 
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz