sobota, 15 listopada 2014

Mini turniej tenisa stołowego...

Nie samą pracą człowiek żyje, dlatego postanowiliśmy ostatnio połączyć przyjemne z pożytecznym. Zajęcia teoretyczno-praktyczne udało nam się zgrać w czasie z mini turniejem w tenisa stołowego. Wbrew pozorom okazało się to bardzo łatwe do osiągnięcia. Podczas gdy jedni z nas pracowali przy komputerze, drudzy wprawiali w ruch małą, białą piłeczkę. O tym, co się działo w pierwszym przypadku pisać nie będę, bo to nuda. Znacznie ciekawiej było przy zielonym stole.
W turnieju udział wzięli: Andrzej, Wiesław, Darek, Krystian, Przemek i ja. Plan był bardzo prosty i obejmował rozgrywkę każdy z każdym. Graliśmy po dwa sety, do 15 punktów z uwzględnieniem dwupunktowej przewagi. W przypadku remisu następowała oczywiście dogrywka. W teorii proste, gorzej było w praktyce. Mam na myśli siebie oczywiście, bo jak już kiedyś wspominałem, raczej nie grywam w ping ponga. Najważniejsza jednak była dobra zabawa. Tej nam nie zabrakło i śmiechu było sporo.

Ostatecznie mistrzem został Andrzej, który wygrał wszystkie pięć rozgrywek. Dalej byli Wiesław, Krystian i Przemysław, z trzema zwycięstwami. Tutaj wyszło, że nie przygotowaliśmy się zbytnio, gdyż nikt nie spisywał poszczególnych wyników. Dzięki nim można by ustalić, kto konkretnie był lepszy. Możliwa też była rozgrywka decydująca, jednak na nią zabrakło nam czasu. Dalej w kolejności byłem ja, gdyż w pocie czoła pokonałem Darka. Tak się w tym meczu wkręciłem, że nawet zadem podłogę raz odkurzyłem. Darek konsekwentnie oddał wszystkie zwycięstwa przeciwnikom.
tenis stołowy tenis stołowy
tenis stołowy tenis stołowy
tenis stołowy tenis stołowy
tenis stołowy tenis stołowy
tenis stołowy tenis stołowy
tenis stołowy tenis stołowy
tenis stołowy tenis stołowy
tenis stołowy tenis stołowy
tenis stołowy tenis stołowy
Nasz turniej był ekstra, a sport na takim poziomie to nawet ja uprawiać lubię...
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz