Tym razem wystartowałem wraz z moim imiennikiem, który wprawdzie dopiero w przeddzień, ale jednak zdecydował się wystąpić ze mną w barwach Boules Pobiedziska. Jak to zawsze dotąd było, pierwszy mecz poszedł nam całkiem nieźle i zwyciężyliśmy 13 do 4. Chwilę później nastąpiła jednak niemiła niespodzianka i dwa kolejne przegraliśmy (5:12 i 9:13). Tym samym po trzeciej rundzie zajmowaliśmy odległe, bodajże dziewiętnaste miejsce. Chwila ulgi przyszła przed obiadem, czyli w czwartej rundzie. Udało nam się ją zwyciężyć 13 do 2. Dalej nie było już tak łatwo, lecz mimo wszystko odnieśliśmy kolejne sukcesy (13:9 i 12:8).
W sumie byliśmy jedną z siedmiu drużyn, które odnotowały po cztery zwycięstwa. Konkurencja była jednak bardzo silna, dlatego w tej grupie okazaliśmy się najgorsi. Dało nam to ostatecznie 10 miejsce, zatem do podium było jeszcze bardzo daleko. Trzecie i drugie miejsce przypadły drużynom z pięcioma zwycięstwami, a zwycięzcy zdobyli ich komplet. Szczegółowe wyniki znajdują się na bukfejsie Lubońskiej Petanki.
Zabawa tradycyjnie była pyszna. Spotkaliśmy wiele znajomych twarzy, ale i poznaliśmy nowych ludzi. Jak to często bywa, zgraliśmy z drużynami, z którymi do tej pory nie miałem jeszcze takiej okazji oraz zmierzyliśmy się z niektórymi ponownie. Wprawdzie w rozgrywce turniejowej niczego nie wygraliśmy, jednak spotkało mnie szczęście w losowaniu dodatkowych upominków. Całość imprezy zaliczam na kolejny, duży plus.
Więcej zdjęć obejrzeć można u organizatora >>
texte et photo par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz