środa, 19 czerwca 2013

Dzielnice się liczą...

Uczestniczyłem ostatnio w obradach dotyczących dzielnicy, w której obecnie mieszkam. Pod hasłem „dzielnice się liczą” kryje się podział budżetu w zależności od potrzeb. Teoretycznie pomysłodawcami owych potrzeb są mieszkańcy uczestniczący w spotkaniu. Na pierwszym spotkaniu przedstawili oni swe projekty, by na następnym je omówić.


Oto one:
1. Brak infrastruktury sportowej
2. Brak ławek i miejsc wypoczynku dla mieszkańców
3. Brak ogródków jordanowskich i potrzeba ich modernizacji
4. Niezagospodarowane tereny zielone, ścieżki i polany
5. Niezagospodarowane i nieestetyczne tereny w dzielnicy
6. Brak dostatecznej oferty kulturalnej
7. Ochrona przyrody
8. Brak dostatecznej infrastruktury rowerowej
9. Brak koszy na śmieci i dzikie wysypiska
10. Brak poczucia bezpieczeństwa u mieszkańców
11. Zniszczona nawierzchnia drogowa
12. Gospodarka odpadami
13. Źle funkcjonalizująca sygnalizacja świetlna
14. Brak parkingów
15. Potrzeba likwidacji „dzikich parkingów”
16. Poprawa infrastruktury drogowej
17. Brak oświetlenia
18. Miejsca zagrożone
19. Potrzeba usunięcia reklam
20. Dopracowanie planu zagospodarowania przestrzennego

Do każdego z punktów jest oczywiście odpowiedni dopisek. Nie zamierzam ich jednak przytaczać, ponieważ szkoda mojego czasu. Generalnie sprawa wygląda tak, że albo coś nie mieści się w ramach projektu, albo z punktu wykracza ponad budżet, albo tak, czy inaczej jest objęte działaniami miasta. Oczywiście tylko w teorii, bo gdyby było tak w praktyce, to nikt nie zgłaszałby swych żądań w temacie.

Tym samym wszelkie tego typu spotkania uważam za zbędne, ponieważ mają na celu jedynie marnowanie czasu ludzi, którzy na nie przybyli. Choć w sumie… Czort wie co lepsze, bo brak aktywności daje wolne pole do popisu tym na stołkach. Zawsze se będą mogli rzec, iż coś zorganizowali, lecz chętnych nie było. Jeśli jednak chętni są, to i tak nic z tego nie wynika. Bynajmniej nie dotyczy to jedynie krakowskiej dzielnicy Bronowice, lecz również wielu innych rejonów w tym kraju. Coś o tym wiem, gdyż w paru miejscach już mieszkałem i w kilku tego typu „imprezach” udział brałem. Zasada jest wszędzie niemal jednakowa: brać kasę za minimum i olewać maksimum…


P.S. Ostrość fotografii nawiązuje bezpośrednio do ostrości działań w zakresie…

texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz