piątek, 1 lutego 2013

Polowanie na sarny...

Łażąc po krzakach bardzo często spotykam sarny. Bywają, gdy widuję je codziennie, niekiedy dwie, trzy. Czasami spotykam mamę z dwójką młodych ale niedawno natknąłem się na pięć sztuk w jednej chwili. Samo spotkanie z tymi zwierzętami nie nastręcza zbytniej trudności. Problem pojawia się, gdy najdzie mnie chęć ich sfotografowania. Do tej pory ładnego zdjęcia tej istoty jeszcze nie zrobiłem. Może kiedyś mnie się to uda ale sądzę, że będzie to wymagało przede wszystkim ogromnego szczęścia. Sarny prócz lasów występują również na terenach otwartych. Tam z całą pewnością dużo łatwiej je uchwycić na kliszy. Po takich terenach jednak nie chadzam, zatem muszę polować wśród drzew. Jak już nawiążę kontakt wzrokowy, to za każdym razem coś przeszkodzi. Albo nie zdążę wyjąć aparatu albo na „linii strzału” pojawiają się jakieś przeszkody w postaci gałęzi, liści, czy innych pniaków. Nie ma oczywiście co narzekać a jak kiedyś trafi się ładne foto sarny, to radość będzie tym większa (udało się w lipcu 2013, znajdują się tutaj >>).



W chwili obecnej jak wiadomo jest zima. Ta pora roku bardzo sprzyja poznawaniu zwierzyny leśnej. Kiedy leży śnieg bardzo łatwo można dostrzec choćby tropy. Dodatkową atrakcją są miejsca odpoczynku zwierząt. Latem zasadniczo spotykam tylko ich bobki. Na śniegu prócz śladów racic niejednokrotnie trafiałem również na odciski całego zwierzęcia. W różnych zaciszach sarny kładą się na odpoczynek pozostawiając później po sobie place wytopionego śniegu. Na skrajach tych miejsc znajdują się ich bobki, co mnie nieco zastanawia. Wydalają je we śnie?


obraz...

To ile zwierząt widuję, to jedno. Interesująca jest ilość tropów, na podstawie której śmiem twierdzić, że większości osobników udaje się uniknąć ludzkiego oka. To prawie tak jak z zającem szarakiem. Niedawno widziałem jednego (o czym wspominałem) i zainteresowałem się jego śladami. Dzięki temu i śniegowi, w chwili obecnej widzę ile ich tutaj tak naprawdę biega. Jeśli ktoś się nie orientuje, to trop sarny wygląda tak:


obraz... obraz... obraz...

Na koniec, czyli tak zwany deser krótkie wideo na którym udało mnie się uchwycić sarny. Nie jest to oczywiście film przyrodniczy ale i tak jestem zadowolony, że cokolwiek sfilmowałem.


Zasadniczo chciałem tu napisać bardziej o sarnach niż o tym, co napisałem ale to nic. Dopiszę przy okazji, a do tego czasu jeszcze się dokształcę...
texte, photo et vidéo par Raphaël

2 komentarze:

  1. a ja proponuje luśnie typu canon lub nikon i wtedy napewno się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I statyw, kilka obiektywów oraz sporo czasu, by się zaczaić.

      Usuń