wtorek, 9 października 2012

Franek Kimono...

Pamiętam, jak będąc gówniarzem jechałem z ojcem daleko, bardzo daleko a konkretnie do Grecji. W latach osiemdziesiątych to wiadomo jaką radia miały sprawność. Wyszukiwanie stacji szczególnie za granicą łatwe nie było a gdy już się jakąś znalazło, to po jakimś czasie uciekała. Ciężko miały głównie niezbyt zaawansowane sprzęty rodzimej produkcji montowane we Fiatach 126p. Sytuację ratował odtwarzacz kaset magnetofonowych. Pogarszał ją jednak fakt, że we fiatku, którym jechaliśmy znajdowała się jedna możliwa do słuchania kaseta. Był to album Franka Kimono, czyli muzycznej postaci, którą wykreował Piotr Fronczewski. Podczas całej tej podróży słuchałem właśnie śpiewu Franka przekładając tylko kasetę ze strony A na B i odwrotnie. Jedyne przerwy były podczas snu i w chwilach, gdy ojciec miał już serdecznie dość tego samego i potrzebował ciszy. Nie muszę chyba wspominać, że wszystkie utwory znałem na pamięć. Ponad dziewięćdziesiąt procent pamiętam po dziś dzień...

King Bruce Lee Karate Mistrz

Sound - Ciężkie Brzmienie

Jednoręki bandyta


texte par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz