cukier...
jajem ozdobiłem...zmieszałem...
dodałem dwie mąki (tortową i ziemniaczaną) i proszek...
oraz drugi cukier...
kostkę stopiłem i wystudziłem...
wlałem, zamieszałem...
następnie w to okrągłe cienką warstwę...
i do pieca na czas jakiś...
wyjąłem, poczereśniłem, znów ciastem polałem i ponownie do pieca...
w trzeciej odsłonie wylałem resztę ciasta i truskawki wetknąłem...
wtedy już zostawiłem w cieple i świętym spokoju...
aż do końca. Taki z tego wyszedł makłoc...
Smacznego!
Śmieje się do mnie z ostatniej foty ten makłoc...
OdpowiedzUsuńA maniaczką słodkiego też nie jestem...
Ja tam jestem maniaczką ciast, a tym bardziej jak ktoś upiecze, a tym bardziej jak facet:)
OdpowiedzUsuńA dlaczego ciasta są lepsze, kiedy piecze je facet?
UsuńNo właśnie...
UsuńDlaczego?
(chyba się domyślam)
Ja też się chyba domyślam...
UsuńI już mam gotową kontrę :P
Zatem pozostaje tylko poczekać na Gohee i jej odpowiedź...
UsuńNo jak to dla czego, bo nie trzeba piec samemu, przychodzisz do domu z pracy a tu mąż mówi "Kochanie upiekłem Ci ciasto z truskawkami"... Po prostu szczyt marzeń:) A wy myślicie że co?:):)
OdpowiedzUsuńhi
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że lepiej jest, jak przychodzę, a kochanie mi mówi- wyłaź z ciuchów, już, teraz...
Ale Ty Gohaa pisałaś o "jakimś" facecie, a nie konkretnie o własnym mężu- wychowaj se, to bedziesz miec ciasto jakie chcesz :)
A co do piekących facetów- Facet to od razu oznacza, że mózgu ma mało i prostych poleceń nie potrafi wykonac, albo, ze dwie lewe rece ma, zeby ciasta gupiego nie mógł zrobic?
Owszem- faceci pieką, gotują, czarują w kuchni tak, że mnie kapcie spadają, oraz szczęka mi opada. I ręce. Aż do wód gruntowych. I jest ich wielu. Bardzo wielu.
Mężczyźni są doskonali w kuchni. Doskonali, po prostu. Zorientowani na zadania. Niekoniecznie na proces. Krótki przekaz " ma byc dobre, pyszne" I takie jest.
Liczy się zadanie, a nie " no kotku, starałam się, ale nie wyszło" Wychodzi. Musi wyjśc ;)))
A w ogóle gotowanie to nie musi byc pańszczyzna, seksem okupowana ;) Nie musi byc poświęcenie na ognisku domowego kapłaństwa :)
Mozę byc radośc, pasja, entuzjazm- wspólnie dzielony ( i mnożony) Bez względu na to, kto akurat szura garnkami :)
Daj mu poczuc się Lwem :)- puśc do garów :)- niech piecze ciasto z truskawkami i delikatne różowe pianki :)
A jak nie- to niech kupi najlepsze ciastka dla Ciebie- w najlepszej cukierni w mieście :)- w końcu to też się chyba liczy :) ( tylko musisz powiedziec, że tego akurat chcesz, bo jak powiesz, że sąsiad kowalski to piecze ciasta, to on nie kapnie :) nie ma takiej opcji :P pomyśli że sąsiad kowalski to pantoflarz jest :P, aja powiesz, ze on tak mesko piecze te ciasta to się poczuje zagrożony :)
Prosty przekaz :) zdania oznajmujące :) Bez pyatjników, niuansów, niedopowiedzeń
poniosło mnie :)
UsuńPrawidłowo zbudowane zdanie brzmi: " Upieczesz mi ciasto, prawda, Kochanie?"
Jedyna możliwa odpowiedź brzmi: " oczywiście" , (ale nie dziś, dobrze?)"
Gdybys zakomunikowała- " upiecz mi dziś ciasto"- to brzmiałoby to jak rozkaz... Sama bym się zjeżyła :P
Gdybyś powiedziała: "mógłbyś mi upiec ciasto..." - to on by to zrozumiał, jako swoje jakieś niedomaganie, ze rzeczywiście, przecież mógłby, ale nie piecze, no dlaczego nie piecze, no... Poza tym "mógłbyś" oznacza, że może, ale niekoniecznie musi :) a przecież nie o to nam chodzi :P bo chodzi o to, zeby nie tylko mógł, ale i chciał :) Zdanie " upieczesz mi ciasto, prawda. Z truskawkami i kremem" brzmi jak zdanie pełne wiary w jego siły i możliwości :)oraz daje wskazówkę, jak się w tym gąszczu przepisów w necie poruszac :D
Jest skuteczne :)
Aleś Ty mądra niewiasto...
UsuńPodstęp wietrzę... ;> :D
UsuńTo doświadczenie, ciernista i kamienista droga prowadząca do oswajania jednego osobnika :)
No, ale już jest oswojony, nawet z ręki mi je czasem :)
Toż się domyślam, że łatwo nie było...
UsuńOswajanie samca do łatwych pewnie nie należy, bo to oporna rasa niekiedy.
Podstępu nie ma, naprawdę podziwiam upór w dążeniu do celu
E tam... Jakoś nie udało mi się na tyle oswoić męża by piekła mi ciasta... ;). Ale my oboje jesteśmy nieoswajalni :P (no bo on mnie też nie całkiem oswoił co do jeżdżenia motorem, albo coś), więc się wyrównuje.
OdpowiedzUsuńRównowaga w przyrodzie to podstawa. Już sama jej obecność jest powodem do radości...
Usuńabigail, my z moim mężem tez nie oswajalni, ani ja nie piekę (bom leniwa, ale umiem), ani on, ale jego schabowy, kotlety sojowe i omlety biją na głowę nawet kuchnię mamusi:)
OdpowiedzUsuńA całkiem oswojony facet robi się nudnym kocurem, a ja wolę te co trochę własnymi drogami chadzają:)
hi
UsuńJak tak będziesz wyrażac swoje oczekiwania, to ja to czarno widzę ;>
Myślałam, ze chcesz miec ciasto upieczone przez męża, a wychodzi na to, że chciałaś ponarzekac, ze nie piecze ;), albo pamarzyc, żeby piekł, jednocześnie nie piekąc.
Może pofantazjować o mężu w fartuchu?
UsuńPofantazjować sobie można, a oczekiwania moje to on już zna od wielu, wielu lat;)
OdpowiedzUsuń