sobota, 25 sierpnia 2012

Pierwsze Grand Prix Polski w Petanque, dzień pierwszy...


Zakończył się dzień pierwszy Grand Prix Polski w Petanque. Rozpoczęło się wcześnie rano od dokończenia spraw organizacyjnych. Na Mariackiej brakowało bowiem dwóch boisk, których skonstruowanie było niemożliwe w dniu wczorajszym. Na przeszkodzie stało letnie kino plenerowe a konkretnie jego widownia. Tym samym przed rozpoczęciem gry należało uzupełnić liczbę boisk do ośmiu. W tym miejscu należą się oczywiście ukłony dla organizatorów (w szczególności ŚKP CARBON), którzy przy wsparciu wszystkich chętnych z innych klubów i sponsorów, zaangażowali się we wszystko od A do Z. Od prac organizacyjnych po samą grę oczywiście. Nie dziwota, w końcu reprezentują oni swoje miasto – Katowice.


Sądzę, że ani goście z Polski ani zagraniczni (Czechy, Słowacja, Ukraina, Białoruś) nie czują się zawiedzeni i doskonale bawią się na Śląsku.
Pierwsza runda rozegrała się według rozstawienia, które dostępne jest tutaj. Aby dostać się dalej każda drużyna musiała wygrać dwa mecze. Tym, którym się udało byli spokojni. Mający na koncie jedno zwycięstwo walczyli dalej z drużyną w podobnej sytuacji. Ci, którzy dwa mecz przegrali wchodzili automatycznie do rozgrywek „B”. Miały one na celu wyłonienie kolejnych miejsc a dla zwycięzców również przewidziano nagrody – niespodzianki. W szczegóły punktacji nie będę w tym miejscu wnikał, bo tym zajmują się profesjonalni komentatorzy sportowi i organizatorzy (finał A, finał B). Osobiście bardziej skupiłem się na podglądaniu graczy i na tym, by poczuć atmosferę. Atmosferę jakże specyficzną w la petanque. Z jednej strony jest to zagorzała rywalizacja a z drugiej tworzenie specyficznych więzi. Niemal przyjacielskich więzi. Wystarczy wspomnieć, że zawodnicy konkurujących ze sobą drużyn odnajdują u siebie nocleg. Chyba niewiele jest tak serdecznych dyscyplin na świecie.
W momencie, gdy opuszczałem miejsce rozgrywek Pierwszego Grand Prix Polski kończył się ostatni mecz. Choć nie dotrwałem do rozstrzygnięcia, spędziłem przy boisku niemal godzinę. Gra była bardzo wyrównana i wymusiła dwukrotną interwencję sędziego. W celu pomiaru oczywiście.
Jutro zapowiada się jeszcze ciekawiej...
Zdjęcia z imprezy w galeriach: nr 1, nr 2, nr 3 i nr 4 
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz