wtorek, 21 sierpnia 2012

Petanque: dublety, dzień trzeci...


Dzisiejsza atmosfera na bulodromie była bardzo, bardzo gorąca. Głównie za sprawą temperatury, choć emocje również sięgały chwilami zenitu. Patrząc na swoją dzisiejszą skuteczność, stwierdzam, że albo miałem super zły dzień albo dostałem udaru. Mój drużynowy partner też niestety nie błyszczał. Rozpoczęliśmy od strasznej porażki (1:13) z drużyną Wiecorków. Później na szczęście było już tylko lepiej ale nie należy tego mylić z dobrze. W efekcie na cztery spotkania połowę przegraliśmy. Nie wiem dokładnie jaki był bilans innych zespołów ale nasi najwięksi konkurenci byli dziś znacznie lepsi. Do dnia dzisiejszego my, Misjonarze byliśmy faworytami ale wcale się nie zdziwię, jeśli Wiecorki nas przegonili. Na szczęście do końca tego turnieju pozostało jeszcze cztery tygodnie zatem mamy czas, by odrobić straty. W dniu dzisiejszym pojawiła się w końcu oczekiwana drużyna Karlików, której zawodnicy powrócili z urlopów. Wypoczęci postanowili zatem podjąć walkę i całkiem nieźle im to szło. W ostatnim dzisiejszym meczu mieliśmy okazję się z nimi spotkać, co było o tyle ciekawe, że mieli apetyt na zwycięstwo. Łatwo nie było, bo jak wspomniałem, graliśmy tragicznie. Nie mniej ostatecznie musieli oni uznać naszą przewagę. Niewielką (13:11) ale jednak przewagę. Podsumowując - było fajnie.
Jedną z dobrych wiadomości jest ta, że po ostatnim turnieju Grand Prix nadal zajmuję czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej. Tym samym pozostaje mnie walczyć dzielnie dalej ponieważ podium wcale nie jest marzeniem nierealnym...

obraz... obraz... obraz... obraz... obraz... obraz... obraz... 

texte par Raphaël, photo: Gienek et Raphaël

3 komentarze: