Opłaty związane z grą oczywiście nie są wysokie. Roczna składka to jedynie 12 złotych ale samo jej uiszczenie praktycznie nic nie daje prócz wpisania się na jakąś śmieszną listę. Naprawdę nie daje nic więcej. Klubowicze od długiego czasu mają system rozgrywek polegający na tym, że trzeba wpłacić kwotę wejściową a następnie za każdą przegraną uiścić „karę”. Tak to umownie nazwę, bo oficjalnie brzmi to mniej więcej tak: kto płaci? albo płacisz, co oznacza kto wygrał a właściwie przegrał albo przegrałeś. Przeznaczenie tych środków finansowych jest oczywiście szczytne: na nagrody i zabawę kończącą sezon. Z jednej strony niby dobrze ale... co ma pomyśleć osoba początkująca, którą niekoniecznie interesuje późniejsze wspólne grillowanie? Podkreślam początkująca, zatem raczej niech się nie spodziewa zwycięstwa i pucharu. Jeśli nie przyjdzie na imprezę (a były takie osoby), to staje się automatycznie przymusowym sponsorem z racji tego, że chciała się pobawić w petanque z innymi. Idąc dalej. Jest osoba, która chciałaby przyjść i pograć z nami od czasu do czasu. Nie wolno. Trzeba wpłacić, to wtedy można. Ma to sens? Dla mnie nie. Tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę dwie osoby z jednego gospodarstwa domowego. Opłata za zabawę ulega podwojeniu a czasy jak wiemy są jakie są. Teoretycznie można zagrać z kimś poza wyznaczonym na rozgrywki klubowe terminem ale tylko teoretycznie. Po pierwsze należy znaleźć kogoś chętnego, co graniczy niemal z cudem. Po drugie trzeba mieć swój własny sprzęt, który dwa złote nie kosztuje. Chcesz grać? Płać!
jakby na to wszystko nie spojrzeć da się jednak inaczej, zapraszam tutaj...
photo par Raphael
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz