sobota, 5 maja 2012

Moje zabawki...

Moje zabawki kupiłem dawno temu we Francji. Zafascynowany widokiem ludzi grającymi w la petanque postanowiłem mieć własny zestaw do gry. Każdy z tych ludzi miał takowy, więc gorszy być nie mogłem. Co z tego, że jeszcze nawet zasad nie znałem? Miałem w planie kiedyś poznać. Trudność polegała na tym, że najczęściej grali drużynami co znacznie utrudniało wysnucie logicznych wniosków. Drużyna bowiem nie ma ustalonej kolejności i decyduje o niej w trakcie meczu. Do tego, moja znajomość języka była wtedy na niskim poziomie, co dodatkowo utrudniało orientację. Wracając jednak do kul, postanowiłem je nabyć i już. Nabyłem zatem nie zdając sobie sprawy, że nie był to trafny zakup. Trzeba było poszukać, poczytać, dowiedzieć się więcej na temat tej gry a przede wszystkim samych kul. Jak się z czasem dowiedziałem, za kilka euro więcej stałbym się posiadaczem kul jednej ze znanych marek. Oczywiście nie profesjonalnych a amatorskich, jednak spełniających określone wymogi dotyczące jakości, materiału i co najważniejsze, prawidłowego wyważenia (kto nie czytał, może zajrzeć tutaj). Ale nic to, jakie nabyłem takie mam i póki co se niemi rzucam. Chwilę już to trwa więc ich stan zaczyna mnie powoli przerażać. Nie zmienia to jednak faktu, że pomijając produkowane przez firmę Obut Bi-pole, moimi gra mnie się jak dotąd najlepiej. 


Oczywiście jest to tylko kwesta przyzwyczajenia a nie zasługa mego sprzętu. Tak czy inaczej, moment gdy trzeba będzie nabyć coś nowego zbliża się coraz większymi krokami. Póki co, cały czas katuję te oto zabawki:
 
 
oczywiście w terenie...
 
 
kule te nie stoją na potrzeby zdjęcia, takie układy w grze naprawdę się zdarzają...
 
texte par Raphaël, photo: Raphaël et Obut

1 komentarz:

  1. mOJE TEŻ SA CHIŃSKIE. Mam je od tamtego roku, dostałem je chyba w sierpniu od pani Eweliny (żony pana Cwirka), też je katuję i ciągle nimi trenuję. Pozdro Adas P.

    OdpowiedzUsuń