niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozbitkowie - wstęp...

Paryż... Stolica Francji, mody, miasto romantyczne i urokliwe, miasto marzeń, cel podróży turystów i nie tylko, zabytki, muzea, ciekawostki... Spotkać tam można najczęściej piękno, przepych i luksus. Można, lecz nie trzeba. Można się też „rozbić”.
    Jak wszystko na tym świecie Paryż ma również swoje drugie oblicze. Jest nim zwykła szara ulica i żyjący na niej ludzie. Nie mam w tym miejscu na myśli tłumu przechodniów, tylko aspekt dosłowny. Miasto to, zamieszkuje bowiem niezliczona liczba ludzi bezdomnych, kloszardów. Żyją chwilą obecną i najbliższą przyszłością. Ich zmartwienie polega na tym, gdzie, kiedy coś zjeść i się przespać. W większości przypadków dochodzi do tego poszukiwanie znieczulenia w postaci alkoholu. Najczęściej mają swoje stałe miejsca pobytu. Pobytu, jednak nie zamieszkania. Mieszkają tam gdzie im w danej chwili lepiej. Zależnie od pory roku, temperatury, pogody...

    Korzystają ze wszystkiego, co za darmo oferuje im świat. Darmowe dokarmianie, odzież, okrycia, łaźnie, toalety czy wreszcie datki od ludzi. Mają szczęście, że żyją w takim kraju, w takim a nie innym mieście. Dzięki temu mogą regularnie otrzymywać posiłki i to nie tylko w okresie zimowym, jak ma to często miejsce. Nie mają większych problemów z toaletą, czy kąpielą, gdyż miejsca to oferujące są ogólnie dostępne. Dostępne dla chcących oczywiście, bo wśród ludzi z ulicy są zarówno tacy, którym już wszystko jedno jak i tacy, po których nie spodziewalibyście się bezdomności. 

Największy problem sprawia rozbitkom zdobycie pieniędzy. Przy odrobinie szczęścia mogą uzyskać pewną kwotę z opieki, jednak ta nie jest w tym temacie zbyt chętna. Powód jest oczywisty, w większości pieniądze przeznaczane są na alkohol. Druga forma pozyskania to żebractwo. Wbrew wielu opiniom, ludzie bezdomni bardzo rzadko z tego korzystają. Żebractwem trudnią się raczej ci, którym praca nie na rękę.

Spory problem stanowi dla rozbitków noc. Sen, najczęściej postrzegany przez ludzi jako najczystsza forma wypoczynku jest dla nich często najbardziej stresującą czynnością. Bez dachu nad głową i na otwartej przestrzeni narażeni są na wiele zagrożeń. Największym z nich jest oczywiście drugi człowiek. Człowiek, który być może ma jeszcze mniej. Człowiek, który już kompletnie zatracił się w życiu lub co najgorsze człowiek okrutny. Taki, któremu sprawienie bólu, czy cierpienia słabszemu sprawia przyjemność.

c.d. pt. "Rozbitkowie jedzą"
texte et photo par Raphael

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz