poniedziałek, 9 marca 2015

Projekt - przyczepka Smyk...

Nie wiem od czego to zależy i jak to działa, ale są takie przedmioty, które interesują mnie bardziej niż inne. Należą do nich przykładowo latarki, kłódki i przyczepy. Te ostatnie są fajne zarówno za samochodem, jak i za rowerem. Dawno temu miałem chęć odrestaurowania przyczepki Niewiadów i wożenia jej za Maluchem. Nawet kolor planowałem identyczny (444 Egeo). Wykonałem przy niej sporo prac, ale z przyczyn ode mnie niezależnych musiałem projekt porzucić.

Rowerowe są mniej popularne, ale kręcą mnie wcale nie mniej. Od dawna chciałem stać się posiadaczem takiego sprzętu, jednak na tej chęci się kończyło. Wreszcie postanowiłem to zmienić i w wolnych chwilach zająć się stworzeniem takiego cuda od podstaw. Założenie było takie, że wykonam własnoręcznie, za jak najmniejszą kwotę. Wszak nie sztuką jest iść i kupić. Jeśli kogoś stać oczywiście. Na początek potrzebowałem podstawy, czyli kół. Rozważałem różne opcje, od taczek, przez wózki transportowe, po dziecięce. Wygrał jednak plan wykorzystania rowerka dziecięcego.
                      ...photo: Nitkowy Świat
Taki sprzęt w odbiegającym od ideału stanie można nabyć za 20 złotych, podczas gdy cena jednego pompowanego koła do taczki, to około pięćdziesiąt. W jednym z serwisów ogłoszeniowych znalazłem interesujący mnie sprzęt, który wystawiony był za 15 PLN. Nie wnikając w szczegóły wykorzystałem, że rodzina jechała do Gniezna, zabrałem się z nimi i nabyłem tego mini błękitnego groma. Na imię miał Romet, a nazywał się Smyk. Jego cenę ostatecznie ustaliłem ze sprzedawcą na 12 złotych i tym oto sposobem stałem się jego właścicielem.
... ...... ...
Po powrocie do domu, zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć i zacząłem obmyślać plan, które elementy i w jaki sposób wykorzystam. Uznałem, że prócz kół przyda się także część ramy. Nie miałem jeszcze konkretnego projektu w głowie, ale wiedziałem, które z elementów są zbędne. Rozkręciłem zatem Smyka i posegregowałem na złom przydatny i zbędny, który później spieniężę, by odzyskać nieco kosztów produkcji. Tym oto sposobem zacząłem realizować moje małe marzenie lub jak kto woli, widzimisię.
... ...
Widoczna na ostatnich zdjęciach skrzynka, która przyjechała ze mną z Francji, jawiła mnie się jako część transportowa. Co z tego jednak wyniknie dowiecie się, Szanowni Telewidzowie, zaglądając dalej >>.
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz