czwartek, 5 marca 2015

Cena usługi...

U jednego ze znajomych zobaczyłem jakiś czas temu obrazek, który prezentuję poniżej. Opatrzony był on następującym komentarzem: "robotę na pogrzebie to odwalają grabarze a nie sukienkowy pasożyt i darmozjad.". Zainteresowało mnie to, ponieważ niektórzy dość często narzekają na księży i cennik ich usług. Oczywiście nie zamierzam, bronić kleru, bo w grupie tej, jak w każdej są ludzie, ludziska i gnojki...
No właśnie... Rozmowa została urwana przez właściciela bukfejsowego konta, gdy tylko zacząłem się rozkręcać. Postanowiłem zatem napisać kilka słów tutaj, gdzie moje miejsce i moja sprawa co i jak widzę/opiszę.

Osobiście uważam, że cena czegokolwiek jest taka, jaką ktoś za nią zapłaci. Niby kto może mnie zabronić, bym sprzedał pudełko zapałek za powiedzmy 1000 złotych? Nikt i jeśli mnie się uda, to super. Podobnie jest oczywiście z usługami, które bazują na pewnej średniej. Dzwoniąc do kilku firm zyskuję obraz, ile coś kosztuje i decyduję się na konkretną.

W przypadku księdza, jest o tyle trudniej, że pracuje on w instytucji, do której to ja idę z jakąś konkretną potrzebą, a nie wybieram spośród reklam, ulotek i ofert. Może to właśnie dzięki temu, niektórzy nadużywają i życzą sobie zbyt dużych pieniędzy za ślub, chrzest czy pogrzeb. Żaden kapłan nie jest jednak jedynym, do którego mogę się zwrócić. Dodatkowo, żaden nie jest bezkarny i nie może bazować na wyłudzaniu.

Jest człowiekiem, jak każdy, a nawet ma teoretycznie ciut gorzej, bo powinien działać w służbie wiernym. Skoro tak jest, nie może narzucić ceny, a jedynie poprosić, czy zasugerować. Skoro moje dochody nie pozwalają mnie na wydatek rzędu 2400, to logicznym jest, że tyle nie zapłacę. I to obojętnie, co by się działo. Jeśli natomiast zapłacę i będę później nad tym publicznie ubolewał, to chyba jedynie z siebie głupka zrobię. Skoro miałem i dałem, to pretensje po fakcie mogę mieć tylko przed lustrem. Proste.

Osobna sprawa jest taka, że ludzie płacą często więcej niż zdrowy rozsądek podpowiada i tym samym nakręcają machinę. Zapłaci piąty i dziesiąty, a dana kwota stanie się jakąś nieoficjalną normą. Skoro jednak jeden płaci, to nie dziwota, że drugi bierze. Ja też biorę, jak dają. Jeszcze mnie się nie zdarzyło powiedzieć pracodawcy, czy klientowi, że dana kwota jest zbyt wysoka i poproszę o zaproponowanie niższej. Musiałbym być jeszcze bardziej dziwny, niż jestem.

Uważam, że czasami warto zastanowić się nad sobą, a nie nabijać komuś kabzę i później płakać. Może warto także pomyśleć o zmianie zawodu, skoro taka zazdrość się budzi, że aż na forum publiczne wypływa? Sam popełniłem w życiu tysiące błędów, miałem za nie żal do całego otaczającego świata i dopóki nie zmieniłem własnego toku myślenia, niczego mądrego w pewnych dziedzinach nie mogłem osiągnąć. Wiem też, że narzekaniem po fakcie niczego już nie zmienię.
texte par Raphaël
photo: "chlory, żule, patolodzy"

1 komentarz:

  1. Ja mam troche inne wrazenia, odnosnie pogrzebu- w mojej sytuacji nie bylo "co laska", tylko okreslona cena rzucona na twarz i to jeszcze z komentarzem- sa inne koscioly...Nie podoba sie- to do widzenia. Podoba sie- prosze wrocic z pieniedzmi.

    Ale zasadniczo to sie z Toba zgadzam :) na tace, po koledzie- chcesz to dajesz. Nie chcesz to nie dajesz. Ale jak juz dajesz- to nie wypominasz, ze dales/dalas.

    Najlepiej by bylo, gdyby opodatkowac wiare. Wtedy bylaby dosc jasna sytuacja. I chyba dla wszystkich lepiej. Nikt by nie musial plakac, ile to go lupia ksieza, po te 2 zl na tace na mszy i ta koperta po koledzie. .

    OdpowiedzUsuń