środa, 3 grudnia 2014

Rowerami przez listopad...

Tak mnie coś wzięło w listopadzie i postanowiłem sobie notować moje dzienne przebiegi. Z ciekawości, bo zastanawiałem się, ile też mogę miesięcznie przejechać. Jedyne, co przychodziło mnie do głowy, to słowo "mało". Miałem rację, tym bardziej, że nie udałem się na żadną wycieczkę, ani inną przejażdżkę krajoznawczą. Jakoś czasu ani ochoty nie miałem. O wyczynach pseudosportowych nie wspominam, bo powszechnie wiadomo, że to nie moja bajka. Jeździłem wyłącznie w sprawach, które wymagały załatwienia, czyli oba rowery stanowiły jedynie mój środek transportu. Były to trzy rejony: Gmina Pobiedziska, Gniezno i Poznań. Do miast turlałem się pociągiem.
Co z tego wyszło? Taka oto rozpiska, z której wynika, że wszędzie mam blisko.








Osiołek Kama


listopad




1




2




3 6,35



4 6,15



5 6,2



6
13,35


7 8,06



8




9




10




11




12 6,16



13
14,616


14 6,13



15
9,848


16




17 6,1



18
10,064


19 5,28



20
12,972


21




22




23




24 5,29



25




26




27




28
9,239


29




30




31





55,72 70,089 125,809






texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz