Wraz z Rafałem w pierwszym meczu spotkaliśmy się z drużyną Gepardów ze Śremu. Ponoć dobrzy są, ale nigdy wcześniej nie miałem okazji, by się o tym przekonać. W pojedynku z nami faktycznie zwyciężyli (12:3), a w sumie zajęli drugie miejsce. Jedna porażka o niczym jednak nie przesądza zatem ochoczo wkroczyliśmy w rundę drugą, w której przyszło nam się zmierzyć z duetem Yes or No. Nie dalej jak godzinę wcześniej mówiłem do mego kolegi z drużyny, że mam ochotę ich dziś spotkać i zwyciężyć. Na ochocie się skończyło, ponieważ chłopaki złoili nas do zera! Cały ten pojedynek był jednym z najgorszych jakie kiedykolwiek zagrałem.
Apetyt na sukces miałem już mocno wystudzony, ale radość z zabawy nie ucierpiała ani trochę. W trzeciej rundzie udało nam się w końcu zwyciężyć. Podobnie było w czwartej. Z drużynami EMCE i Łojciec i syn wygraliśmy 13 do 3. Radość z gry jeszcze bardziej nam się podniosła. Wtedy usłyszałem, że piąta runda czeka nas w towarzystwie drużyny JK Team. Miałem już nieraz przyjemność z nimi zagrać i wiem, że to ciężki orzech do zgryzienia. Wprawdzie powoli, jednak szło nam nieźle i w pewnym momencie prowadziliśmy już 10 do 5. Nie wiem co się stało, ale kolejne rozegranie mieliśmy tak tragiczne, że Kasia z Jackiem zremisowali, zdobywając dzielące nas pięć punktów. Później dołożyli kolejne dwa plus jeden i zwyciężyli.
W tym właśnie momencie nadzieja na cztery zwycięstwa i miejsce w pierwszej dziesiątce odeszły w zapomnienie. Na pocieszenie pozostało nam zwycięstwo w rundzie szóstej. Pokonaliśmy AUMO 13 do 1 i tym samym zakończyliśmy turniej z bilansem trzech zwycięstw i tyluż porażek. Zapewniło nam to miejsce jedenaste na dwadzieścia jeden startujących drużyn.
Podsumowując:
- niezmiennie daleko od podium,
- niezmiennie świetnie się bawiłem i nawet, gdybym lądował jeszcze dalej, to i tak bym tam jeździł,
- smaczna kiełbasa była,
- wylosowałem nagrodę dodatkową,
- pogoda jak dla mnie idealna,
- choćbym chciał, to nie zauważam minusów...
Zdjęcia od organizatora, Lubońskiej Petanki, obejrzeć można tutaj >>
texte et photo par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz