Chwilę po moim przybyciu nadszedł kolega Mikołaj z klubu Lubońska Petanka. Szybko okazało się, że nie jest sam i wkrótce miałem przyjemność uścisnąć również dłoń Blanki, Iwony, Karoliny i Marcina. Zrobili nam bardzo fajną niespodziankę, choć przyznam, że zszokowany nie byłem. Na tyle, na ile udało mnie się poznać tych sympatycznych ludzi i ich temperament stwierdzam, iż prędzej, czy później można się było ich wizyty spodziewać. I bardzo dobrze!
Porozmawialiśmy sobie co nieco, wyznaczyliśmy dwa boiska na ścieżce, która chyba po raz pierwszy widziała bule i rozpoczęliśmy zabawę. Składy drużyn wylosowaliśmy, coby ciekawiej było i bez celowych podziałów klubowych. Jako, że nas była czwórka (Karolina, Piotr, Rafał i ja) jedna z drużyn wystąpiła w triplecie. Pełen luz i rekreacja od A do Z. Udało nam się przy tym spełnić drugie założenie i zainteresować kilka osób. Rozdaliśmy ulotki i zaprosiliśmy przechodniów na spotkanie w środę, a dwóch młodych ludzi tak się zaciekawiło, że musieli zagrać już teraz, natychmiast.
Po ponaddwugodzinnej zabawie i kilku rozegranych meczach przyjęliśmy zaproszenie Piotra na lody, które skonsumowaliśmy w Centrum Rozrywki Wodnej Kuwakawake, odsapnęliśmy od upału oraz pogadaliśmy o petanque i nie tylko. Dla uwiecznienia spotkania zrobiliśmy sobie kilka pamiątkowych zdjęć. Osoby, które przybyły w parach wykorzystały ponadto pobiedziski zachód słońca do zdjęć nieco romantycznych (?).
Nim rozpoczęła się kolejna część zaplanowanych na ten dzień rozrywek zmęczony ale szczęśliwy wsiadłem na mego osiołka i pojechałem do domu. Nie dotarłem doń jednak od razu, gdyż odczułem wielką potrzebę solidnego schłodzenia organizmu. Podjechałem zatem nad pobliskie jezioro Dębiniec, zażyłem kąpieli i po godzinie dwudziestej pierwszej wróciłem, by zasiąść w fotelu i napisać to, co właśnie przeczytaliście.
Galeria zdjęć autorstwa naszych gości znajduje się tutaj >>,
a Fundacji Scena Pobiedziska, tutaj >>
texte par Raphaël
photo: Nitkowy Świat et Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz