Wbrew temu, co mogłoby się wydawać gra jest bardzo znana. Wiele osób już o niej słyszało, widziało ją, a nawet grało. Okazuje się, że niektórzy mieszkańcy Pobiedzisk mają nawet kule do petanque w swych zasobach. Pewnym zaskoczeniem była dla mnie wypowiedź pana Andrzeja Horbika, który pamięta boules z pobytu w Paryżu w 1979 roku. Całkiem ciekawe historie, tylko dlaczego tak niewielu gra?
W najbliższym czasie dzięki pomocy Fundacji Scena Pobiedziska i zawiązanemu pod jej skrzydłami Klubu Petanque Boules Pobiedziska (nasz facebook znajduje się tutaj >>), sytuacja ta powinna ulec zmianie. Na lepsze oczywiście, czyli na aktywną znajomość z petanque. W dniu dzisiejszym mogliśmy już zaprezentować się bardzo profesjonalnie: w koszulkach klubowych, na tle winder'a i z ulotkami dla zainteresowanych.
Najważniejsze jednak, że byliśmy tam dla wszystkich, którzy mieli ochotę się z nami zapoznać. Pomimo niepewnej pogody chętnych nie brakowało i wiele osób interesowało się grą. Największą popularność petanque zyskała wśród dzieci i młodzieży. W kontaktach z rówieśnikami nieocenioną rolę odegrał nasz zaprzyjaźniony junior - Maciej. Nie oznacza to jednak, że my ciut starsi nie dawaliśmy rady. Sądzę, że klimat był bardzo przyjazny i dopiero deszczowy opad ostudził nieco zapał większości.
Bardzo miłą niespodziankę zrobił nam kolega Stefan Bartkowiak, właściciel Serwisu Informacyjnego Petanque, którego reporterska dociekliwość przywiodła do Pobiedzisk. Pomimo, że znam się ze Stefanem od dłuższego czasu i niejedną informację już do serwisu wysyłałem, to poznaliśmy się na żywo dopiero dzięki jego wizycie. Mieliśmy przy tym okazję, by porozmawiać o planach rozwoju petanki w naszym mieście i o wielu innych rzeczach. Części naszej rozmowy w formie wywiadu wysłuchać można tutaj >>.
Pogoda, pogodą, a pasja nadal pozostaje pasją. Gdy tylko deszcz ustał, wraz z kolegą Rafałem postanowiliśmy kontynuować grę. Dodatkową dawkę radości dało nam w tym momencie podłoże, które w bardzo szybkim tempie stało się błotniste. Już samo dzierżenie kuli w dłoni nie przypomina tego, do czego w większości jesteśmy przyzwyczajeni. Rzucona świnka tonęła niema do połowy, a śmigające tuż za nią bule, chlapały na sporą odległość. Taka ciekawostka, gdyż chwilowy opad zmienił kompletnie nawierzchnię wymuszając całkowitą zmianę techniki rzutów.
Kolejna impreza w Pobiedziskach z udziałem Klubu Petanque odbędzie się już za tydzień. O szczegółach poinformuję Was, Szanowni Telewidzowie, już wkrótce. Jutro wraz z Jackiem jedziemy na turniej do Lubonia. Tym oto sposobem połączone siły Pobiedzisk i Obornik zagrają pod nazwą POBORNIKI.
texte par Raphaël
photo: Fundacja Scena Pobiedziska et Nitkowy Świat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz