poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kiermasz Wielkanocny - problemy organizacyjne...

Generalnie staram się unikać publicznej krytyki, bo ona coraz bardziej w modzie jest, a mnie z modą nie po drodze. Zdaję sobie również sprawę z tego, że krytykować, to w sumie najłatwiej jest, ale... Po pierwsze wykruszam się z trendu "hejterstwa", gdyż nie robię tego anonimowo. Po drugie, piszę w nadziei, że może ktoś kiedyś wyciągnie wnioski na przyszłość lub choćby dostrzeże, iż warto kilka rzeczy poprawić.
Wiem, że Niedziela Palmowa dla wielu osób jest wyjątkowa. Jest to pewna tradycja, a z tradycjami w moim mniemaniu się nie dyskutuje. One po prostu są i każdy ma prawo je przyjmować lub nie. Skoro miasto Pobiedziska kultywuje tradycję i organizuje przy tej okazji kiermasz i kilka innych atrakcji, to powinno, mym skromnym zdaniem, bardziej się do tego przyłożyć.

Na przejście korowodu z palmami i jajami w niedzielę nie zdążyłem. Od momentu ich święcenia byłem już jednak obecny. Zaczęło się bardzo sympatycznie. Chwilę po święceniu miał miejsce jeden z bardziej pasjonujących momentów, czyli rozstrzygnięcie konkursów wielkanocnych i rozdanie nagród. Później występ artystyczny zespołu "Wiwaty", w którym dzieciaki spisały się na medal. Sielankową atmosferę ubarwiały stragany z rękodziełem i ogólnie było miło.
... ... ... ... ... ...
Problem pojawił się w momencie, gdy postanowiliśmy udać się do Ośrodka Kultury, by obejrzeć wystawę aranżacji stołów wielkanocnych. Zgodnie z programem zamieszczonym na profilu miasta i informacją na drzwiach wejściowych do Ośrodka, miała być ona czynna od godziny 10.00 do 15.00. Po godzinie dwunastej zajechaliśmy wózkiem inwalidzkim od tyłu i zadzwoniłem na wskazany numer telefonu. Nikt nie odebrał, zatem obszedłem budynek, by osobiście poprosić o otwarcie. Niestety jedna z pań poinformowała mnie, że wystawa dostępna będzie dopiero po tym, jak odpowiednie osoby wrócą z rynku. Nie wiem kogo miała na myśli.

Powróciliśmy zatem na pobiedziski rynek, na którym było już sporo mniej osób.  Spora grupa udała się właśnie w kierunku Ośrodka Kultury. Po pewnym czasie zadzwoniłem ponownie, by sprawdzić, czy ktoś odbierze telefon. Udało się, zatem poinformowałem, że chcemy wjechać od tyłu i będziemy tam za trzy minuty. Gdy dotarliśmy drzwi były nadal zakluczone. Zadzwoniłem ponownie i dopiero wtedy udało nam się dostać do środka. Nasza radość nie trwała jednak długo ponieważ wspomniana wystawa odbywała się na piętrze...

Kto odpowiada za taki stan rzeczy nie wiem i nie zamierzam tego dociekać. Nie wiem również czy spotkanie na rynku i wystawa w Ośrodku Kultury były integralną częścią dzisiejszej imprezy (z plakatu wynika, że tak). Wiem natomiast, że jako przeciętny, szary obywatel nie muszę tego wiedzieć, zatem traktuję całość jako jedność, która sprawdziła się tylko w połowie.
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz