niedziela, 16 lutego 2014

Mój debiut na ekranie...

Będąc kiedyś na imprezie pt. Dni Bronowic wstąpiłem do namiotu, w którym odbywały się wstępne castingi organizowane przez Stars Impresariat. Współpracują oni z różnymi producentami na płaszczyźnie aktorskiej, pośredniczą w statystowaniu itp. Skoro już tam wszedłem, to wypełniłem formularz i odegrałem jakąś krótką scenkę przed kamerą. Tym oto sposobem trafiłem do bazy firmy.


Co jakiś czas dzwonią do mnie z różnymi propozycjami. W chwili obecnej nie bardzo mnie to na rękę, bo zbyt daleko mam do Krakowa, by jechać specjalnie na casting, czy nagranie. Gdy mieszkałem w pobliżu, nie stanowiło to problemu. Pewnego dnia zadzwonili do mnie z propozycją, bym zagrał jako statysta w serialu "Szpital". Sytuacja była o tyle zabawna, że akurat znajdowałem się na ulicy, przy której mieści się biuro Stars Impresariat. Wszedłem, podpisałem umowę i czekałem już tylko na szczegóły.

Dwudziestego września 2013 roku udałem się na nagranie. Okazało się, że będę pacjentem, który jest ranny stopę. Zasadniczo moja rola ograniczała się do statystowania w poczekalni i korytarzu. Było też jedno ujęcie na sali, jednak w odcinku nie zostało ono wykorzystane. Pewnie nie chcieli, bym przyćmił któregoś z głównych bohaterów, heh. W sumie spędziłem tam cały dzień siedząc na krześle, chodząc o kulach, jeżdżąc na wózku i leżąc. Po kilka razy na każdą scenę oczywiście. W sumie po całym dniu byłem dość mocno zmęczony, a właściwie znużony. Jako statysta nie miałem tam wiele do roboty, wszak wszystko kręci się wokół postaci pierwszoplanowych.

Po co właściwie tam poszedłem i wziąłem w tym udział? Z ciekawości oczywiście. Dla pieniędzy nie, ponieważ stawka za dzień nagrań, jest dla statysty symboliczna. Dla sławy i kariery tym bardziej nie, bo w odcinku pojawiam się jedynie kilka razy w tle. Chciałem po prostu zobaczyć, jak to wszystko wygląda "od kuchni". Popracować z profesjonalną ekipą, poznać więcej szczegółów itd. Zasadniczo to nawet nie znałem tego serialu, bo kompletnie mnie on nie interesuje. Jedyny odcinek, jaki widziałem, to ten z mym udziałem. 

W dniu emisji, tj. jakieś dwa miesiące po nagraniu byłem akurat w prawdziwym szpitalu, zatem o oglądaniu nie było mowy. Osobna sprawa jest taka, że błędnie poinformowano mnie, iż chodzi o odcinek 136. Próżno mnie jednak w nim szukać, bo tak naprawdę miał on numer 128, czyli w telewizji ukazał się wcześniej. Na szczęście z pomocą po raz kolejny przychodzi internet, dlatego jeśli komuś z Was, Szanowni Telewidzowie, bardzo się nudzi, to może obejrzeć ten mój skromny debiut tutaj >>.
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz