niedziela, 12 stycznia 2014

La pétanque w Gnieźnie...

W sezonie 2013 moja "działalność" w obrębie la pétanque była bardzo skromna. Wiele innych rzeczy się działo, sporo było zmian i zawirowań zatem na relaks z kulami w dłoni najczęściej brakowało mnie czasu. W porównaniu z rokiem 2012 mogę stwierdzić, że prawie wcale nie grałem. Miniony listopad i grudzień spędziłem w szpitalu. Pakując się, nie zapomniałem jednak o bulach. Miałem nadzieję, że na terenie uda mnie się znaleźć odpowiednie miejsce i spotkam kogoś, z kim będę mógł pograć.
Udało się. Na tyłach budynku był całkiem fajny teren do petanki. Miejscami był dość twardy, gdzieniegdzie bardzo miękki. Wymagania podnosiły nierówności terenu, spadki i wzniesienia oraz wystające miejscami korzenie. 
Plac wypróbowałem już pierwszego dnia. Spędziłem w ten sposób ponad dwie godziny, jednak nikt nie miał ochoty się przyłączyć. W sumie to się nie dziwię, bo pogoda nie była sprzyjająca, a podłoże mokre. Ważne jednak, iż zainteresowanie było. U niektórych osób przerodziło się ono w chęć zagrania, a ta z kolei w czyn. Tym samym, gdy pogoda dopisywała i czasu było wystarczająco, to zawsze znalazł się jakiś partner do gry. Panie jakoś (o dziwo) nie wykazywały zainteresowania.


Tak czy inaczej, w dwóch ostatnich miesiącach ubiegłego roku udało mnie się kilka razy pograć. Kolejny dowód na to, jak mało wymagający się ten sport.
texte et photo par Raphaël

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz