niedziela, 29 września 2013

Poezje i herezje, piętnaście...

Kilka ładnych chwil minęło od piętnastego, lecz wrażenia nadal silne. Mam na myśli wieczorne spotkanie w jakim brałem udział. W knajpie pt. Zielony Kontrabas odbyły się bowiem piętnaste Poezje i Herezje. Dla mnie były one jednak pierwszymi, dlatego wybierając się na nie miałem pojęcia, czego się spodziewać.
No... może nie do końca, ponieważ część z zaproszonych gości zdążyłem już trochę lub lepiej poznać. Do klimatycznych wnętrz w celu zaprezentowania swej poezji zaproszonych zostało aż osiemnaście osób. Po stronie herezji stanęły dwie, a pełną listę obecności przeczytać można tutaj >>

Osoby niewtajemniczone zapewnić mogę, że takie zestawienie nazwisk gwarantuje naprawdę szeroki wachlarz doznań odsłuchowych. Tematyka oczywiście była w pełni dowolna, a jak się w trakcie okazało, również forma przedstawienia swojej twórczości nie była wciśnięta w sztywne ramy. Większość gości, z mniejszą lub większą ekspresją odczytała swoją poezję. Znalazł się również rodzynek, który wspomógł swój przekaz instrumentem strunowym. Muszę w tym miejscu przyznać, że forma ta zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Osobiście nie wpisałem się na listę chętnych, do przestawienia swej twórczości. Pierwszym powodem było to, że nie widziałem większych szans na to, by zawitać tego dnia do Krakowa. Drugi, ważniejszy stanowił fakt oczywisty: gdzie ja z moimi bazgrołami wśród takich ludzi. Przeca oni czują poezję całym sobą, tworzą ją intuicyjnie, niejednokrotnie wydają własne tomiki, są zapraszani na wieczory autorskie, itd. A ja? Raptem kilka razy coś napisałem i tyle.
Niemniej przed samym wyjściem coś mnie tknęło i wziąłem z sobą kartkę, na której znajdowało się kilka nakreślonych ongiś słów. Słowa te mogliście, Szanowni Telewidzowie przeczytać już wcześniej >>. Skoro już miałem owy kawałek papieru, a wszyscy zakończyli swoje prezentacje postanowiłem zająć im jeszcze chwilę. Przeczytałem, podziękowałem i już. Przyznam szczerze, że dla osoby nieprzyzwyczajonej do tego typu występów jest to dość ciekawe, emocjonujące doznanie.

W drugiej części naszego wieczoru przyszła kolej na herezje, czyli rapowy występ przesterowy. Dwóch panów, którzy byli jego autorami zdziwili na pewno niejedną osobę. Nawet jeśli ktoś nie przepada, za tego typu muzyką, to w tym danym momencie, podczas występu na żywo, śmiało mógł o tym zapomnieć. Ja nie musiałem tego robić, ponieważ jestem otwarty na większość istniejących nut. Jeśli dodać do tego przednią atmosferę naszego wieczornego spotkania, to... po prostu znalazłem się tuż obok wykonawców. Cóż mogę dodać, przepraszam Panowie, wiem że Wy mnie w czytaniu nie przeszkadzaliście. Żartuję! Sami sobie jesteście winni, było zagrać coś nudnego...

Podsumowując, imprezę uważam za jedną z bardziej genialnych, w jakich brałem udział. Dziękuję wszystkim tam obecnym a Wam, Szanowni Telewidzowie polecam kliknąć w poniższą miniaturę i zapoznać się z galerią autorstwa Grzegorza Dyszlewskiego.
Na koniec polecam krótkie wideo >> 
texte par Raphaël, photo: Grzegorz Dyszlewski 

2 komentarze:

  1. Dawj znać o nowych wpisach; chętnie pogadam o poezji i nie tylko.... Piotr/norem/Rudnicki

    OdpowiedzUsuń