wtorek, 21 maja 2013

Co mnie cieszy w la petanque...

Właśnie, co to może być? Zasadniczo wszystko. Gra fascynowała mnie od zawsze, nawet jak jeszcze nie pojąłem zasad jej gry. Nie wiedziałem o co chodzi, a już kupiłem sobie komplet bul. Podstawowych oczywiście, bom i tak nie widział w nich różnicy. Grać nie umiałem ale kule miałem…

 Bardzo podoba mnie się atmosfera panująca na bulodromach. Szczególnie podczas treningów, gdy nie ma żadnego stresu związanego z zawodami. Jest niemal rodzinnie. Miałem tego przykład nie dalej jak wczoraj. Wraz z Joanną, Januszem i Marcinem spotkaliśmy się u Jordana, by się pobawić, potrenować. Początkowo było nas dwóch, wiec rzucaliśmy jeden na jeden. W efekcie jednak cała nasza czwórka grała dublety, wymieniając się między sobą. Tworząc różne zestawienia w drużynach. W ten sposób spędziliśmy chyba ze trzy godziny, i nawet przelotny deszcz nie był nam straszny.
Kolejną, fajną sprawą jest to, że coraz więcej niezależnych mediów zamieszcza relacje dotyczące petanque. Przykładem może być choćby e-poznań i e-luboń, które opisały przebieg lubońskiej petanki. Oba artykuły są jak mniemam zasługą organizatorów, którym chciało się pójść o krok dalej i powiadomić świat o pewnych wydarzeniach. Cieszy również fakt, iż coraz więcej klubów, prócz samej gry opisuje swoje wrażenia z turniejów. Tak było przykładowo w przypadku UKS Trois Boules, który to klub zamieścił obszerny opis na swoim profilu facebook. Jeśli dodać do tego różnorakie, niemałe galerie zamieszczane w sieci, to okazuje się, iż petanque idzie w dobrym kierunku.

texte et photo par Raphaël

2 komentarze: