Chwalą się Śremianie, chwali gmina
Grunwald, Katowicom jednak, też nie brak ambicji. Wielkopolanie
zakończyli rok na odkrytym bulodromie a ekipa z Mielna grała nawet
w sylwestra. W zasadzie już w Nowy Rok, bo było po północy.
Dwutysięczny trzynasty przywitali również mieszkańcy Katowic. Jak
na pasjonatów przystało, dzierżyli kule w dłoniach, oczywiście
na świeżym powietrzu. Mnie wtedy nie było lecz znaleźli się
nawet tacy, którzy po całonocnym dyżurze miast jechać się
wyspać, przybyli na bulodrom. Powtórka z rozrywki nastąpiła w
weekend. Frekwencja niezbyt duża, bo pogoda kiepska. Wprawdzie nie
padało, ni mrozu nie było, jednak wiatr porywisty dawał się we
znaki. W sobotę na bulodrom dotarłem jako trzeci. Zbliżając się
do celu ujrzałem dwie postacie.
Jak się okazało, byli to zakapturzeni
miłośnicy petanki. Gdy dotarł czwarty kolega zagraliśmy dwóch na
dwóch. Nieraz bywało przyjemniej, bo ciepło w sobotę nie było.
Do tego podłoże odtajało już całkiem. Gdy grali pierwszego, było
jeszcze twarde a przede wszystkim suche. W sobotę to się zmieniło
i po wyrzuceniu dwunastu kul, w miejscu narysowanego kółka
pozostawał mokry ślad.
Na szczęście teren w Parku Kościuszki
jest na tyle spory, że przez dwie godziny można się przemieszczać
omijając powstające błoto. Tak zastał nas zmierzch, który ciągle
jest rychły. Pożegnaliśmy się zatem, umawiając na telefon. W
niedzielę się nie udało, bo śniegu nasypało.
Nie mieliśmy tyle
szczęścia, co koledzy ze Śremu. Jeśli aura dopisze, spotkamy się
pewnie w tygodniu.
texte et photo par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz