piątek, 21 września 2012

Naprawił mnie się aparat...



Tytuł mylny, ponieważ sam się nie naprawił...
Z trwającego ponad sześć lat związku mego z Lumix'em narodziło się do dnia dzisiejszego ponad 420 tysięcy zdjęć. Jak wspominałem w tekście pt. „aparat mnie się zepsuł”, aparat mnie się zepsuł i przez pewien czas go nie miałem. Rozkręciłem go kiedyś ale wszystko w środku jest tak delikatne i upchane, że nie odważyłem się paluchów tak pchać. Zamknąłem i czekałem cierpliwie na moment, aż znajdzie się trochę grosza, by go do specjalisty oddać. Moment w końcu nadszedł i Lumix pojechał do lekarza. Wstępna diagnoza wykazała, że jego wnętrzności zanieczyszczone są ogromną ilością piasku i brudu. Przez te wszystkie tysiące zdjąć, otwieranie i zamykanie obiektywu nagromadziło się sporo śmieci w środku. Pan doktor rozebrał pacjenta na części, wyczyścił i zakonserwował.
Nie wiem w czym tkwi sekret ale chyba w tej etykietce na dole:


Lumix działa i działa a ja już go mianem zabytku nazywam. Niektórzy się śmieją z tego. Może słusznie a może nie ale to zależy jak na sprawę spojrzeć. Jeśli pod kątem prędkości rozwoju techniki to mój aparat zapewne dziadkiem już jest. Jeśli pod kątem prędkości upływającego czasu, to on nowy. Jeśli pod kątem tego, co razem widzieliśmy i on uwiecznił, to ma o czym opowiadać. Tak czy inaczej działa i ma się dobrze a ja mogę wreszcie zrezygnować ze sprzętów zastępczych/pożyczonych za które ludziom dobrego serca serdecznie dziękuję...

texte et photo par Raphaël
A jak się zepsuł? Tutaj >> 

1 komentarz: