sobota, 1 września 2012

Zepsuł mnie się aparat...


Zepsuł mnie się aparat. Katastrofa jakaś, bo towarzyszy mnie od wielu, wielu lat. Choć dla wielu jest to zwykły kompakt jednak dla mnie jest czymś więcej. Jest moim kumplem, który łazi wszędzie ze mną. Właściwie, to łaził, bo się zepsuł. Zastanawiałem się ostatnio jak wiele przygód przeżyliśmy razem. Od wojaży po Europie po łażenie po krzakach. Takich chwil było tysiące. Chwil dzięki niemu uwiecznionych. Jedyne szczęście w tym całym nieszczęściu jest takie, że mam możliwość korzystania ze sprzętu zastępczego. W sensie, pożyczonego. Oczywiście to nie to samo, bo swój aparat, choć teoretycznie gorszy znam na pamięć i zdjęcia nim robione są bez porównania lepsze. Nie ujmując zasług ni możliwości innych aparatów. Mój to mój i korzystam zeń jak z płuc. Odruchowo, bez namysłu, wiecie o co chodzi? Trzeba zbierać na naprawę...

texte et photo par Raphaël
Później się naprawił >> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz