Drogi niezakorkowane i rozmowa sprawiły, że nim się obejrzeliśmy dotarliśmy na miejsce. Było dość pusto ale po jakimś czasie zaczęły dobijać kolejne drużyny. W sumie od ilości uczestników nie kipiało. Było raczej kameralnie. I bardzo przyjemnie, bo okolica fajna. Sporo zieleni, szumiący potok, rzeczka, czy co to było. Ogólnie miło i co najważniejsze... organizatorzy wywiązali się z umowy pisząc w zaproszeniu „pogoda zamówiona”.
Na początek z Jackiem wylosowaliśmy drużynę faworytów, która pokonała nas 8:13. Później bywało różnie, raz lepiej raz gorzej ale na podium nie stanęliśmy. Jakie były ostateczne wyniki, tego nie wiem, ponieważ nie doczekaliśmy końca imprezy. W związku z faktem, że nie dostaliśmy się do finałów postanowiliśmy się pokonać czekające nas sto kilometrów wcześniej.
Po drodze jednak plan się zmienił i pojechaliśmy do Jaworzna, gdzie kolega własnym sumptem stworzył bulodrom. Piękne miejsce w lesie nad Zalewem Sosina. Sam teren stanowi dwa boiska zatem można śmiało grać w dwie do dwunastu osób. Okolica naprawdę super a ponadto daje wiele możliwości rozwoju. Można by tam stworzyć sporo więcej i rozegrać niejeden duży turniej. Potrzeba jedynie więcej chęci urzędników. Inicjatywa i chęci do zorganizowania są...
texte par Raphaël, photo: Jacek, Raphaël et quelqu'un
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz