Nie miałem w czym podać ptakom słoniny zatem wpakowałem ją w siatkę po cosnku. Nie sprawdziło się to wcale. Pewnie za gęsta taka siatka, bo krążyły, przysiadały ale rady nie dawały. Trza zatem było wymyślić coś odpowiedniejszego, bardziej przystępnego. Na pierwszy ogień poszła nakrętka po kawie, z której wyjąłem wewnętrzną tekturę...
wieszaków starych sporo, zatem wystarczyło wyprostować i wydobyć metalowy haczyk...
zrobić dziurę i wykorzystać jego jednostronne spłaszczenie...nabiłem słoninową kulkę i zagiąłem na nowo...
później już tylko wystarczyło wywiesić obok chochoła...
i czekać na efekty...
które w takich przypadkach...
są zawsze radosne...
texte, photo et ouvrage par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz