Najczęściej stosowaną w la pétanque
formą zliczania punktów jest ich zapamiętywanie. Pozornie nic
trudnego zapamiętać dwie liczby od 0 do 13 jednak w praktyce bywa
inaczej. Gdy człek zatraci się w grze to punktacja może mu ulecieć
nagle. Dlatego właśnie niektórzy stosują różne liczniki, np.
jednorazowe w postaci kartek, na których odziera się poszczególne
punkty. Ja jednak lubię proste a skuteczne rozwiązanie w postaci
pionowego prostokąta. Po obu jego stronach zapisane są punkty a
do ich oznaczania użyć można choćby klamerki, czy jak kto woli
spinacza do bielizny. Liczniki takie nierzadko spotyka się na różnego typu imprezach. Takie właśnie coś postanowiłem wykonać na
dzisiejsze zawody. Nie jest to wprawdzie wersja docelowa ni idealna
ale jak się chłopakom pomysł spodoba, to wspólnie go
udoskonalimy...
na początek powstał projekt i to klasyczny, odręczny. Nie żadne komputery czy coś tylko manufaktura prawdziwa...
znalazłem na śmietniku skrzynkę na owoce, z której zabrałem sobie dwie deski ze ścianek...trochę się wyszczerbiły podczas pobierania, odłączania do całości, dlatego trza było wyrównać...
projekt należało następnie skserować na wesołe tło i zalaminować...
przymiarka szerokości względem rozstawu dziurkacza...
klik...
i gotowe...
teraz małe wkręty w ruch...
i projekt wstępny gotowy...
Dwa razy dwa, bo taki jest układ boisk, każde będzie miało swoje zatem. Nie do końca mam jeszcze plan jak i na czym to zamocować, ale sądzę, że sprawa rozwiąże się sama w trakcie. Jak to wyszło w efekcie, zaprezentuję pewnie przy okazji relacji z turnieju.
No i jest owa relacja...
texte, photo et ouvrage par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz