sobota, 14 kwietnia 2012

Butch...

Miałem ongiś kundla rasy małej, któremu nadałem imię Bacz... Pasowało do niego jak ulał ponieważ wcale nie kojarzył się z Butch'em znanym z bajek.
   Pies ów pasował zresztą do wszystkiego jak pięść do oka... Do mnie szczególnie, jako osoby uważającej takie stworzenia za świnki morskie. Ale skoro się już pojawił to był. Do czasu jednak, ponieważ prędko się okazało, że najlepszym i jedynym możliwym miejscem do załatwiania swoich potrzeb jest nasz dom. Spacery były super, dlatego też szkoda było marnować czas na siusiu i kupę. Lepiej zrobić to w domu, gdzie nie ma tylu ciekawych zjawisk typu spadające, jesienne liście. 
Nie mając charakteru sadysty postanowiłem się go pozbyć zanim... żyłka mnie pęknie... Trafił do znajomego, który miał szerokie kontakty ze zwierzętami, właścicielami, hodowcami itd. Dzięki temu pośrednictwu trafił do nowego domu, z ogrodem, za miastem i małym chłopcem na rowerku. Od tej pory spędzali razem całe dnie pedałując/biegając i nie brudząc w pomieszczeniach z racji braku czasu na ich odwiedzanie.

Zdjęć tego "potwora" nie posiadam a jako, że był składakiem ras wielu nie mam nawet możliwości ani czasu na szukanie podobnych. Musi zatem Panu/Pani, szanowny/a czytelniku/niczko wystarczyć słowo pisane.

Rasy są jak wiadomo różne, przeróżne, a mieszańców miliony...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz