Odwiedziłem całkiem niedawno miasto zwane Wolsztynem. Jak dla mnie słynie najbardziej z muzeum kolei i starych ciuchci, które wciąż jeszcze jeżdżą. Nie poszedłem jednak tym tropem i po raz kolejny zwyciężyły krzaki. Stało się tak tym bardziej, że umówiony byłem. Ciężko się przeca rozmawia, gdy w tym czasie się zwiedza. Z chęcią tym samym przystałem na pomysł Gosi, by zaliczyć Szlak Żurawi.
Ma on długość 8,5 kilometra i stanowi część szlaku żółtego Świętno - Obra - Wolsztyn - Kuźnica Zbąska. Trasa wiedzie ścieżkami leśnymi, które okrążają Jezioro Wolsztyńskie i przecinają rzekę Dojcę. W rozlewiskach tych wód gnieżdżą się ponoć żurawie i inne rzadkie gatunki. Nie spotkaliśmy ich jednak i pozostało zadowolić się widokiem bardziej pospolitych łabędzi i kaczek. Mimo to tereny są piękne i bogate w to, co lubię. Prócz licznej zieleni zahaczyliśmy prawym ramieniem o Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski.
Było naprawdę miło i całą tę sielankę zakłócały jedynie odbywające się zawody. Zarówno te kajakowe, jak i nożno-biegowe mój wspaniały aparat bardzo sprytnie ominął. Możecie dzięki temu spojrzeć tylko na przyrodę, która zachwyca pięknem i wielkim spokojem. Miejsca ingerencji ludzkiej (prócz nieinteresującej mnie plaży) są całkiem fajnie wkomponowane w krajobraz i podkreślają jego walory. Mostki i pomostki mają uroczy charakter, a rzeźby w uszkodzonym konarze drzewa przyciągają tajemniczym klimatem.
Spokojny spacer dookoła, wraz z przerwą na mini piknik, zajął nam w sumie trzy godziny. Czas bardzo fajnie spędzony, za który Gosi dziękuję.
texte et photo par Raphaël
Świetnie Ci to wyszło :) Ma się wrażenie, że to miejsce absolutnego, niezmąconego spokoju :)
OdpowiedzUsuńWiele zależy od tego, na czym się skupiamy. Czy damy się wkręcić w rozgardiasz, czy potrafimy odnaleźć ów spokój.
Usuń