Obiegowa opinia jest taka, że jesteśmy nieczuli i rzadko się potrafimy wyrazić. Może faktycznie nie przychodzi nam to łatwo, szczególnie mnie, ale na pewno jest to przemyślane. Poza tym facet bardziej skupia swoje uczucia, a kobieta rozrzuca je niczym ogrodnik, który sieje trawę. W moim odczuciu mężczyzna jak już powie, to znaczy, że tak jest.
W związku z tym, że nie kocha połowy świata, nie ma miliarda przyjaciół i nie rozwala swych emocji na tysiące kawałków, próbując obdarzyć wszystko choć jednym procentem, nie musi każdemu wokół czegoś udowadniać. Dla odmiany kobieta skupiająca się na większości galaktyki, musi regularnie słyszeć, że jest kochana, bo zwyczajnie o tym zapomni.
Wracając jednak do audycji, zauważyłem wyraźną dysproporcję między ilością wyrażonych romantycznych słów mężczyzn i kobiet. Facet dzwoni i pozdrawia ukochaną używając przy tym bardzo fajnych słów. Dziewczyny wpadają na antenę jak dzik w kukurydzę, kochają i uwielbiają wszystkich, a co gorsza, sądzą że to jest fajne. Guzik prawda. Jak chłop chce coś wyznać swej niewieście, to nie miesza w to kolegów z pracy i baru, psów ze schroniska, śmieci w lesie itd. W drugim przypadku jest inaczej. Facet może się poczuć jedynie minimalną częścią otaczającego kobietę świata.
Taki właśnie, w większości, jest Wasz romantyzm Moje Drogie Panie. A przynajmniej ja tak go właśnie widzę. Słuchając poszczególnych utworów doszedłem do kolejnych wniosków. Otóż dużo więcej panów śpiewa o miłości, przyjaźni i uczuciach. U pań przeważają tematy albo o niczym, albo o smutkach, typu porzucenie. Wydaje się to tym bardziej nielogiczne, że mając setkę najbliższych bliskich nie można stać się tak nagle samotnym...
I na koniec takie zastanowienie jeszcze. Jeśli facet nie dostrzeże jakiegoś szczegółu, to momentalnie jest taki a siaki, a na pewno niefajny. Ona sama natomiast, dedykowaną im obojgu myśl może, i najczęściej tak robi, skomentować kompletnie innym tematem. Koleżanki, praca, codzienne wydarzenia lub zasłyszane historie i tak docierają do kobiet bardziej, niż przekaz od ukochanego.
I zasadniczo nie byłoby w tym jak dla mnie nic złego, gdyby nie fakt, że nieraz musiałem słuchać dziwnych komentarzy lub tłumaczyć bezskutecznie coś, co jest dla mnie logiczne. Pomijając już fakt, że sporą większość swoich odczuć muszę przemilczeć, bo inaczej grozi to dziwną dyskusją, gdyż niewiasty natychmiast, bezpodstawnie czują się atakowane...
texte et photo par Raphaël
hi, nawet fajne. Jak na Marsjanina ;>
OdpowiedzUsuń