Prócz tego spotykamy się również z przychylnością władz miasta. Na spotkaniu pojawił się W-ce Burmistrz Pobiedzisk, który jak się dowiedziałem, jest miłośnikiem sportu i krzewienia kultury fizycznej. W sumie nad jeziorem spędziliśmy godzinę, uważam jednak, że nie był to czas stracony. Szczególnie dla mnie, ponieważ z przyczyn technicznych, czyli niedawnego złamania ręki oraz chwilowego braku roweru i tak nigdzie nie pojechałem. W dniu dzisiejszym musiałem zadowolić się jedynie rozmową z inicjatorami pomysłu.
Ze swej strony przyznam, że widzę spore szanse na faktyczne utworzenie i rozwój klubu. Sześciu rowerzystów, którzy się dzisiaj zjawili to z pewnością nie jest powalająca ilość, jednak od czegoś trzeba zacząć. Wierzę, że jeśli zaczniemy coś robić, to chętnych będzie przybywać. Może i W-ce Burmistrz zamieni czasami buty do biegania na rower.
Najbardziej wytrwali donoszą, że pokonali ponad 25 kilometrów. Wcale się nie dziwię, bo w tutejszej pięknej okolicy czas i odległość mijają bardzo szybko. Wspomniany dystans nie był oczywiście obligatoryjny. Jeśli ktokolwiek miał mniej czasu lub kondycji mógł go śmiało skrócić. Wszystkim nam chodzi o rekreację i dobrą zabawę, a nie o kolarstwo wyczynowe.
O dalszym rozwoju sytuacji będę Was, Szanowni Telewidzowie, informował na bieżąco. Jutro natomiast wybieram się nad jezioro Biezdruchowo, gdzie mam zamiar uczestniczyć z zakończeniu sezonu morsowania. Może nawet zanurzę stopę...
texte, par Raphaël, photo: PG
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz