Od 7 lipca do końca sierpnia oglądać można było wystawę zatytułowaną „Do DNA Marylin” (wspominałem o tym w ŚWK). Wystarczyło jedynie znaleźć trochę czasu i wybrać się do Galerii Pustej przy placu Sejmu Śląskiego 2 w Katowicach. Ja wspomniany czas odnalazłem praktycznie w ostatniej chwili, ale najważniejsze, że się udało.
Czy było warto? Oczywiście, że tak. Na oglądających czekał ciekawy zbiór trzydziestu trzech zdjęć Marylin Monroe z kolekcji Getty Images Gallery w Londynie. Dlaczego twierdzę, że ciekawy? Otóż dla zwiedzających wybrano przede wszystkim fotografie, na których Marylin prezentowana jest głównie prywatnie. Taka wystawa stanowi zatem rzadkość.
Znając siłę internetu można je zapewne znaleźć on-line, jednak to nie to samo. Na żywo odczucia zawsze są inne, silniejsze, ciekawsze. Tak też było w tym przypadku. Pomimo, iż nie jestem wielbicielem tej pani, to jednak miło było popatrzeć na jej fotografie. Sam z siebie zapewne bym nawet nie wpadł na pomysł, by ich w internecie szukać.
Przy okazji zastanawia mnie fenomen postaci Marylin. Fakt, że w latach swej świetności była uznawana za symbol kobiecości i seksapilu nie jest raczej szokujący. Znacznie bardziej dziwi to, że mimo upływu ponad pół wieku od jej śmierci nadal wzbudza ona zainteresowanie, a nawet pożądanie. Wszystko wskazuje na to, iż pozostanie wiecznie żywą legendą. Pewnie do końca ludzkości…
texte et photo par Raphaël
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz